
Reklama.
Cała sprawa miała początek w zmianach prawa dotyczących podatków od farm wiatrowych. Partia rządząca przeforsowała ustawę, która nakazywała płacić dużo większe niż wcześniej podatki z tytułu posiadania nieruchomości. W efekcie wiele farm upadło, bo produkcja prądu z wiatru stała się nieopłacalna – wręcz trzeba było do niej dopłacać.
Wcześniej w branżę energetyki wiatrowej uderzono za sprawą tzw. zielonych certyfikatów. Spowodowało to falę bankructw.
Prawo działa wstecz?
Ale w tym roku prawo dotyczące farm wiatrowych i podatków od nieruchomości znowu się zmieniło i gminy, które wcześniej zgodnie z prawem pobierały podatki, teraz muszą je zwrócić. Ustawa weszła w życie latem, ale samorządy muszą oddać pieniądze pobierane od początku roku. I to wraz z odsetkami.
Ale w tym roku prawo dotyczące farm wiatrowych i podatków od nieruchomości znowu się zmieniło i gminy, które wcześniej zgodnie z prawem pobierały podatki, teraz muszą je zwrócić. Ustawa weszła w życie latem, ale samorządy muszą oddać pieniądze pobierane od początku roku. I to wraz z odsetkami.
Według Leszka Świętalskiego, sekretarza generalnego Związku Gmin Wiejskich RP, cytowanego przez portal WysokieNapięcie.pl w skali całego kraju chodzi o 460 – 560 mln złotych. Konieczność zwrotu podatku zachwieje finansami wielu gmin, więc postanowiły walczyć o swoje pieniądze.
Zrzeszone w Stowarzyszeniu Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej samorządy zapowiedziały wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli TK uzna za niekonstytucyjne działanie prawa wstecz (co jest zresztą zapisane w Konstytucji), to gminy wystąpią o rekompensatę utraconych korzyści do Skarbu Państwa. Portal WysokieNapięcie.pl podkreśla, że sprawą zainteresował się sam Jarosław Kaczyński.