Z dnia na dzień, zupełnie nieoczekiwanie, fabryka w Pieńsku znalazła się na ustach całej Polski. Wszystko przez wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy. W odpowiedzi na dramatyczny apel o ratowanie miejsc pracy, głowa państwa odparła: „Proszę się nie martwić, otworzą następny”. W ten sposób, prezydent przypadkiem nagłośnił na cały kraj historię, którą właściciel fabryki wolałby pozostawić z daleka od uszu opinii publicznej.
Po słowach prezydenta rozpętała się burza. Niektórzy publicyści zaczęli już przekonywać, że niefortunna i dość arogancka wypowiedź będzie teraz Dudzie ciążyć do końca kadencji i stanie się tym, czym dla Bronisława Komorowskiego słynne: „weź kredyt, zmień pracę”. Czyli czymś w rodzaju ostatniego gwoździa do grobowej deski.
Andrzej Duda szybko się jednak zreflektował. Po medialnej burzy postanowił spotkać się z burmistrzem Pieńska. − Pytałem czy jest możliwość, czy będzie łatwo znaleźć tym ludziom miejsca pracy. Odpowiedział, że nie będzie to takie proste, choć wielkiego bezrobocia na tym terenie nie ma, ale to jest 250 osób − relacjonował rozmowę z włodarzem Pieńska prezydent.
„To nie jest oczywista sprawa”
Pod informacją o interwencji Dudy pojawiły się komentarze w stylu: „po raz kolejny będziemy ratować upadające zakłady”. – To nie jest taka prosta sprawa – przekonuje jednak Mariusz Pozorski z lokalnego portalu zinfo.pl.
Zacznijmy od tego, że fabryka form szklanych UniMould to miejsce otaczane w powiecie zgorzeleckim niemal kultem. Jej tradycje sięgają 1900 roku, działa natomiast nieprzerwanie od 1946. Po transformacji ustrojowej zakład przeszedł w ręce prywatnej firmy Heye-Glass, produkującej szkło opakowaniowe. Po przekształceniach własnościowych fabryka przeszła do irlandzkiego koncernu Ardagh Glass. To wówczas zmieniono jej nazwę na UniMould.
– UniMould to nie jedyny zakład zarządzany przez Ardagh Group. Jeden z nich, w Pieńsku, odstaje i postanowiono go zamknąć. To nie jest jednak tak, że zakład przynosi straty. Spółka nie odpowiedziała mi na pytanie, o przyczyny tej likwidacji – tłumaczy Pozorski.
Dziennikarz sprawą UniMould zajmuje się od pewnego czasu. Opowiada, że praca w fabryce byłą marzeniem dla każdego mieszkańca Pieńska. Pracownicy mogli liczyć na dobre zarobki, trzynaste pensje i rozbudowany socjal. – Były czasy, że bez odpowiednich znajomości nie dało się tam dostać. To dlatego dzisiejsza upadłość jest dla wielu mieszkańców szokiem – wyjaśnia.
Zgadza się z nim dziennikarz Janusz Pawul. To właśnie on upominał się niedawno u prezydenta Dudy o interwencję w sprawie zakładu.
– Pracować w fabryce form to było jak złapać pana Boga za nogi. Dzięki mądrze przeprowadzonemu przekształceniu, ludzie przestali bać się prywatyzacji, nikogo nie zwolniono, pensje poszły w górę. Licząc nadgodziny, ludzie zarabiali tam powyżej ówczesnej średniej – wspomina.
W ostatnich latach mówiło się raczej o rozwoju zakładu, eksporcie jego produktów do Francji, Kanady i na południe Europy. - Pracownicy musieli pracować w nadgodzinach, żeby fabryka wywiązała się z zamówień – podkreśla Pawul.
Informacja o likwidacji z dniem 31 grudnia spadła więc na wszystkich jak grom z jasnego nieba. Plotki na ten temat pojawiały się już wcześniej, firma przez pewien czas unikała jednak ostatecznej deklaracji.
– Pracuję tu od wielu lat i niejedno przeżyłem, różnie bywało, ale takiej sytuacji, jaką mamy obecnie, nie pamiętam. Nikt z nami nie rozmawia, nikt tego oficjalnie nie mówi, ale krążą pogłoski, że zarząd chce ogłosić upadłość – relacjonował w zinfo.pl anonimowy pracownik zakładu.
Skutki zamknięcia fabryki
Zamknięcie fabryki w Pieńsku to dla miasta niemały problem. W okolicy zawsze dominował przemysł szklarski, który ostatnio przeżywa duże trudności. Z 4 okolicznych hut, które produkowały szkło użytkowe w postaci słoików, czy weków, ale również klosze, wazony czy plafony, ostała się tylko jedna i jest obecnie drugim największym pracodawcą w mieście. Pracuje w niej około 150 osób, ale jej sytuacja również jest niepewna.
Rozwój przemysłu szklarskiego jest ważnym elementem strategii miasta. – Zamknięcie w ciągu ostatnich dekad dużych zakładów pracy spowodowało gwałtowny wzrost bezrobocia oraz wpływ na ogólną strukturę demograficzną gminy. Oceniając perspektywy zmian w przemyśle szklarskim należy podkreślić, że jest to dziedzina silnie powiązana i uzależniona od eksportu, której sytuacja zależy w znacznym stopniu nie od producentów wyrobów ze szkła, ale od zamówień eksportowych – czytamy w Strategii Rozwoju Miasta i Gminy Pieńsk na lata 2014-2020.
– Zasadnym wydaje się kontynuowanie działań angażujących środki inwestycyjne w obrębie dawnej tradycji szklarskiej oraz pobudzających inicjatywy oddolne wykorzystujące istniejący potencjał. Dzięki temu istnieje realna szansa na poprawę sytuacji lokalnego rynku pracy – puentował twórca raportu. Teraz gmina dostała więc potężny cios w plecy.
– Gdy w mieście działają zakłady pracy, a mieszkańcy widzą przed sobą perspektywy, wykształca się, zwłaszcza w młodych ludziach, poczucie obowiązkowości, odpowiedzialności. Nadmiar wolnego czasu spowodowany brakiem pracy, działa rozprężająco, młodych ciągnie do alkoholu, do narkotyków. Teraz sytuacja w Pieńsku robi się coraz trudniejsza. Miasto funkcjonuje m.in. dlatego, że jest położone blisko granicy, część osób znalazła pracę w Niemczech. Niestety w większości przypadków odbywa się to za pomocą agencji pośrednictwa, więc pracują za minimalne stawki uznawane u naszego zachodniego sąsiada – opowiada Pawul.
Stanowisko firmy
Oficjalne stanowisko Ardagh Group niewiele wyjaśnia. - Ardagh Group z przykrością informuje, iż po dogłębnej analizie strategicznej, podjęła decyzję o likwidacji zakładu UniMould S.A. w Pieńsku, produkującego formy do automatów szklarskich – czytamy w komunikacie przesłanym do redakcji INNPoland.pl.
Jako powód spółka podaje „dynamicznie zmieniające się otoczenie biznesowe dla branży produkcji form do automatów szklarskich, wymagające znaczących nakładów inwestycyjnych związanych z ciągłym rozwojem technologii”.
– W związku z powyższą decyzją, do dnia 31 grudnia 2018, zakład UniMould w Pieńsku zaprzestanie działalności operacyjnej, a 230 zatrudnionych w spółce Pracowników zostanie objętych procesem zwolnień grupowych w myśl ustawy z dnia 13 marca 2003 roku o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. Ardagh przeprowadzi ten proces zgodnie z poszanowaniem zasad prawa i zapewni Pracownikom wsparcie w przygotowaniu do poszukiwania pracy – zapewnia firma.
Są jednak i wersje nieoficjalne, które krążą wśród mieszkańców Pieńska, nie wzbudzając raczej sympatii do irlandzkiego inwestora. – Pogłoski, mówią, że Ardagh bez problemu mógłby znaleźć nowego nabywcę, ale chce zlikwidować zakład, by nie dopuścić konkurencji na rynek żeliwnych odlewów i form szklarskich. Chodzi o to, że firmy zainteresowane uruchomieniem tego rodzaju produkcji muszą spełnić rygorystyczne wymogi dotyczące ochrony środowiskowe, a budowa np. nowej odlewni żeliwa, wiąże się z koniecznością zdobycia licznych zezwoleń. Chętni na fabrykę w Pieńsku pewnie więc by się znaleźli, ale spółce matce to raczej nie w smak – mówi Pawul.
Duda interweniuje
Czy interwencja prezydenta ma szansę coś zmienić? Po raz pierwszy Duda pojawił się w Pieńsku w 2009, był wówczas ministrem w kancelarii Lecha Kaczyńskiego. – W mieście upadały huty, ludzie przed Wielkanocą nie dostali pieniędzy. Część działalności hut była wydzielona jako zakłady pracy chronionej. Okazało się, że nawet pieniądze z PFRON-u nie były przekazywane ludziom. Wówczas przyjechali do Pieńska prezydenccy ministrowie, obiecali pomóc… Nic się nie jednak zmieniło – wspomina dziennikarz.
Teraz Janusz Pawul również nie ma większych złudzeń. – Mam świadomość, że pan prezydent nie ma takiej mocy, takich uprawnień, żeby zmienić decyzję właściciela. Może jednak jego ministrom uda się dowiedzieć, dlaczego Ardagh zdecydował się na taki ruch i w porozumieniu z rządem przedstawić ofertę, która skłoni go odstąpienia od likwidacji – wyjaśnia.