Przecież nie stało się nic. Internauci chcieli pogrzebać ten zakopiański hotel, dziś pensjonat prosperuje
Marcin Długosz
11 września 2018, 09:41·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 września 2018, 09:41
W styczniu Willa „Karpatia” była synonimem aroganckiego traktowania klientów i fatalnie świadczonej usługi. Po przeszło pół roku pensjonat w Zakopanem stał się popularniejszy niż wcześniej, a po krytyce, jaka przetoczyła się przez popularne portalu, nie zostało ani śladu.
Reklama.
Najgorszy sylwester, na jakim byłam – od tego wpisu zaczęła się afera wokół Willi „Karpatia”. – 2/3 obiecanego menu nie pojawiło się na stole, brak wody do mycia, brak ręczników w pokojach i wiele więcej zaniedbań ze strony właścicieli, o których długo by pisać. Zupełnie nie polecam tego miejsca!!! – kwitowała.
Na odpowiedź firmy nie trzeba było długo czekać. – Nie rozumiemy, dlaczego w takim razie przedłużała pani pobyt, skoro tyle było zaniedbań. Najpierw przez tydzień negocjowała pani cenę jak ostatni żebrak, aby pokój był jak najtańszy, chociaż o 2 zł, bo panią nie stać na droższy – wytknął obcesowo administrator profilu hotelu na Facebooku.
Pospolita melina, gdzie codziennie odbywały się libacje
- Następnie zamieniła pani pokój w pospolitą melinę, gdzie codziennie odbywały się libacje alkoholowe razem z pani 5 współtowarzyszami z tego samego pokoju, którzy zresztą pokryli pani koszt pobytu – bił dalej krewki adwersarz z Zakopanego. Oberwało się klientce za pijaństwo, jej synowi za przepisanie i udostępnienie postu („cała rodzina taka zdegenerowana”).
Sprawa rozpaliła internautów, a użytkownicy portalu Wykop.pl przez wiele dni pamietali o obniżaniu ocen hotelu w internetowych rankingach. Właściciele Willi „Karpatia” po jakimś czasie ochłonęli i przeprosili za wpis. – Byliśmy wściekli – mówi dziś Krystyna Topór w rozmowie z wp.pl. – Zarzucono nam, że nie podaliśmy wszystkich potraw, co było nieprawdą, bo ta pani wyszła z imprezy o 1 w nocy, gdy zabawa jeszcze trwała – dodaje.
Można powiedzieć, że obłożenie jest większe
Kolejne miesiące przyniosły złośliwości takie, jak umieszczenie numerów telefonów właścicielki na portalu erotycznym czy kolejny spór z kilkudziesięcioosobową grupą klientów. Jednak z czasem spór przycichł.
– W styczniu kilka rezerwacji faktycznie odwołano – opowiadał współwłaściciel Willi, Marek Topór. – Ale w dłuższej perspektywie, można wręcz powiedzieć, że obłożenie hotelu jest większe. Strona zaczęła lepiej się pozycjonować, zainteresowały się nami portale bookingowe. A stali klienci, jak przyjeżdżali, tak przyjeżdżają. To głównie na nich bazujemy – podsumowywał.