
Reklama.
– Na nic się nie skarżył. Skromny człowiek, który żył ze swojej pasji. Jak ktoś nie wie, gdzie kupić jakąś książkę, to zwraca się do niego i on to wynajduje – opowiadała portalowi polsatnews.pl Katarzyna Gapska, która poinformowała o całym zdarzeniu.
Pan Włodzimierz sprzedawał do tej pory stare książki, które przynosili mu ludzie, na targowisku w Tczewie. Sprzedawał je za niewielkie pieniądze, co pozwalało mu utrzymać siebie i swoją matkę. 6 września nad ranem samochód, w którym miał około 1500 pozycji, spłonął.
Przyczyna? Prawdopodobnie podpalenie
Zdaniem policji, przyczyną najprawdopodobniej było podpalenie „z premedytacją”, żuk miał bowiem wymontowany silnik. Na razie nie udało się jednak znaleźć żadnych świadków tego zdarzenia.
Zdaniem policji, przyczyną najprawdopodobniej było podpalenie „z premedytacją”, żuk miał bowiem wymontowany silnik. Na razie nie udało się jednak znaleźć żadnych świadków tego zdarzenia.
– Twierdzi,że bez czytania nie jest w stanie zjeść kanapki. Dziś zobaczyłam go na pogorzelisku...był smutny, ale i tak przepytał mnie z lektur pozytywistycznych – pisze na swoim profilu Katarzyna Gapska.
Kobieta zorganizowała dla pana Włodzimierza zbiórkę pieniędzy pod tym adresem ("w ciągu niecałych 12 godzin mamy 6 tys. zł" - mówi autorka zbiórki). Książki można natomiast przesyłać do Kobieciarni Domu Inspiracji, ul. Lecha 4/2, 83-110 Tczew. Mężczyzna potrzebuje również starego samochodu, który mógłby wykorzystywać w roli nowego magazynu.
To, że takie zbiórki mogą odnieść suckes, pokazuje historia 90-letniej pani Marianny z Radomia. Kobieta została ukarana przed świętami mandatem na 210 złotych za, zdaniem fiskusa, nielegalną sprzedaż. Internauci nie pozostali jednak głusi na jej tragedię i zorganizowali dwie, niezależne od siebie zbiórki pieniędzy. Łącznie udało się w nich zebrać 4,4 tys. zł.