W Stanach wrze. Pojawiły się podejrzenia co do tego, że Donald Trump wcale nie jest tak genialnym biznesmenem, na jakiego pozuje. Jego miliardy to fikcja – wynika z najnowszej książki legendarnego Boba Woodwarda. Na dodatek nie wiadomo, skąd w ogóle biorą się pieniądze prezydenta USA.
Bob Woodward to jeden z najbardziej znanych dziennikarzy na świecie. Współpracując z Carlem Bernsteinem przyczynił się do ujawnienia afery Watergate i upadku prezydentury Richarda Nixona. Woodward ma doświadczenie w obalaniu prezydentów i wziął się teraz za Donalda Trumpa.
Jego książka „Fear: Trump in the White House” stała się już bestsellerem. Wiele wątków dotyczy pieniędzy Trumpa, a w zasadzie ich braku. Woodward cytuje zięcia prezydenta USA, który miał wyznać, że jego teść nie ma zbyt wiele pieniędzy i z pewnością nie zbierze 50 mln dolarów na kampanię telewizyjną.
Jared Kushner twierdził, że Trump zbierze najwyżej połowę tej kwoty. Okazało się, że wydał na ten cel jedynie 10 mln dolarów. To i tak oczywiście bardzo duża suma, ale sprawa psuje wizerunek Trumpa jako rzekomego miliardera, pisze Forsal.pl.
Współpraca Trumpa z Rosją
Bardzo poważnym oskarżeniem jest cytat z Erica Trumpa, syna prezydenta USA z pierwszego małżeństwa, który miał powiedzieć jednemu z dziennikarzy: „Nie polegamy na amerykańskich bankach. Mamy wszystkie potrzebne fundusze z Rosji”.
Służby prasowe Białego Domu zdążyły już zaprzeczyć praktycznie wszystkim sprawom opisanym przez Woodwarda. A nie skupiał się on jedynie na sprawach finansowych – główną osią jego książki jest chaos, jaki Trump wprowadził w Białym Domu.
Z lektury wyłania się tragiczny obraz prezydenta USA. Jego współpracownicy uważają go za dyletanta i ignoranta, „człowieka o rozumie piątoklasisty”. Były prawnik Trumpa określa go mianem „pie... kłamcy”, który „skończy w pasiaku”.
Otoczenie prezydenta ma regularnie wykradać mu dokumenty z biurka, by przypadkiem nie podpisał jakiegoś ważnego papieru, który narobiłby kłopotów całemu krajowi.