Ile czasu potrzebuje pracownik w sektorze prywatnym, aby podjąć obowiązki po przyjściu do pracy? Zwykle ten czas nie przekracza 15 minut. Natomiast w polskich urzędach ten czas celebruje się wyjątkowo długo. Nim przeciętny urzędnik zasiądzie do pracy mija około 50 minut.
Herbatka, ciasteczka i pogaduszki - właśnie tak część Polaków, która stoi za drzwiami urzędu w powiększającym się ogonku interesantów, wyobraża sobie rozpoczęcie dnia pracy w polskiej administracji. Najwyraźniej stereotyp nie odbiega tak bardzo od rzeczywistości. Wskazują na to wyniki prowadzonych od kilku lat przez OECD badań.
Efektywność w urzędach dwa razy mniejsza
Badanie prowadzone w małych, średnich i dużych jednostkach administracji publicznej nie tylko pokazało, o ile dłużej urzędnicy „rozpędzają się” w pracy. Ujawniło również, że efektywność pracy w urzędach jest średnio dwukrotnie niższa niż w sektorze prywatnym.
– Do tej pory znaleźliśmy dopiero kilka urzędów, które mogłyby pretendować do efektywności zbliżonej do tej, którą potrafimy zmierzyć w sektorze prywatnym. Niestety, średnia wskazuje jasno, że potrafimy w administracji publicznej wykorzystywać zaledwie połowę potencjału tego, który potrafią wydobyć korporacje zachodnie – mówi w rozmowie z agencją newseria.pl Mateusz Klupczyński, prezes Curulis Doradztwo Samorządowe.
Nowi pracownicy, ale starzy
Wynika to głównie z braku umiejętności zarządczych. Kiedy wchodzi nowy obowiązek ustawowy, urzędy średnich czy małych miejscowości, zamiast oddelegować nowe zadania do zatrudnionych już pracowników, często angażują nowych.
Jak wynika z badań OECD, Polscy urzędnicy są również jednymi z najstarszych w Europie - w niechlubnym rankingu zajmujemy czwarte miejsce. Co trzecia osoba zatrudniona w administracji publicznej ma więcej niż 55 lat.
Tymczasem w Polsce powstaje coraz więcej urzędów. W ciągu zaledwie dwóch lat swoich rządów PiS wyprodukował aż 11 nowych instytucji.