Kiedyś usłyszałam piękne zdanie: Dubaj nie jest miejscem dla starych ludzi i młodych firm. Uważam, że to prawda – opowiada mi Małgorzata, jedna z kobiet, które zgodziły się porozmawiać na temat życia i pracy w Dubaju. Mieście tak specyficznym, że trudnym do ogarnięcia dla przeciętnego Europejczyka.
Ogromne wieżowce, bezkresna pustynia, bogaci szejkowie, luksusowe samochody – to chyba pierwsze skojarzenia, jakie wpadają polskiemu czytelnikowi do głowy, gdy słyszy słowo "Dubaj". Z zewnątrz praca w tym mieście może wyglądać na bajkową. W rzeczywistości pod grubą warstwą tapety prawdziwa twarz Dubaju skrywa wiele niedoskonałości.
Kraj pracowników
Dubaj to w zasadzie kraj stworzony przez przez pracowników i dla pracowników. Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze po II Wojnie Światowej zamieszkiwało go ledwie 20 tys. osób. Dzisiaj metropolia liczy sobie ponad 3 mln… chciałoby się napisać mieszkańców, byłaby to jednak nieprawda.
Zostać obywatelem w Dubaju to bowiem rzecz niemożliwa. Pracownicy przyjeżdżają tutaj na kontrakty. – Jak się tu dostać? Są dwie możliwości. Pierwsza to praca w dużej firmie - pracowałam w agencji marketingowej. W pewnym momencie szef zaproponował mi kontynuowanie kariery właśnie w Dubaju – wspomina Sylwia.
Polka przeniosła się do Emiratów dwa lata temu. Dzisiaj nie pracuje już w korporacji. Zdecydowała się na otwarcie własnego biznesu. Inna sprawa, że w przeciwnym wypadku dawno musiałaby już opuścić Półwysep Arabski. O wizę stara się tutaj pracodawca (czytaj: firma). Miesiąc po wygaśnięciu umowy pracownik traci wizę i musi opuścić kraj.
– W Dubaju życie i praca są ściśle związane z wizą. Stara się o nią twój pracodawca i jednocześnie staje się poniekąd twoim opiekunem. Wyciąga cię także z tarapatów, jeżeli w takowe popadniesz – mówi Sylwia.
Od pewnego czasu Polka zdecydowała się na pracę w charakterze freelancerki. – Jeżeli nie chcesz pracować w korporacji, to jedyny sposób – mówi. W całym Dubaju jest 50 tzw. free zone. Dla każdej z nich są określone konkretne rodzaje działalności. Praca we free zone ma wiele zalet. Firma należy w całości do ciebie, nie płacisz żadnych podatków.
Są też pewne ograniczenia. Fabryki w takiej strefie już np. nie postawimy. Często decydują się na nią natomiast fotografowie czy makijażystki. Reszcie zostaje „mainland”, z którym wiążą się pewne ograniczenia. – Tworząc firmę dostajesz tylko 49 proc. udziałów. Reszta musi być w rękach lokalnego partnera – podkreśla Sylwia.
„Jedno z najbardziej samotnych miejsc na świecie”
Dubaj, choć oferuje multum możliwości, został określony przez jedną z moich rozmówczyń „jednym z najsamotniejszych miejsc na świecie”. – Wyobraź sobie, mieszkasz tu 40 lat i firma nie przedłuża z tobą umowy. Jeżeli nie znajdziesz szybko nowej pracy, wylatujesz. To mocno wpływa na relacje społeczne. Trudno budować tu głębokie więzi – opowiada Daria. Kobieta przebywa w Dubaju już od niemal 12 miesięcy.
– W tygodniu trudno umówić się ze znajomymi, tempo życia jest szalone. Po względem roboczogodzin Dubaj jest w światowej czołówce. Po pracy wszyscy uprawiają jakieś sporty. Praktycznie w każdym budynku jest siłownia i basen – dorzuca.
Opowiada, że życie w Dubaju jest jednocześnie bardzo wygodne. – Do domu mogą ci dowieźć nawet jednego batonika. W zasadzie nie trzeba ruszać się z mieszkania – opowiada.
Dlaczego tak jest? Cóż, w tym momencie dochodzimy do kolejnej kontrowersji związanej z Dubajem, czyli pracy "niewidzialnych pracowników".
Niewidzialni pracownicy
– Żyjemy tutaj trochę w „social bubble” – mówi Daria. Wszystko przez to, że Dubaj, jak na "miasto przyszłości" przystało, skrzętnie wyrzuca z krajobrazu osoby, które nie pasują do jego wizerunku.
Pracownicy z Indii, Bangladeszu czy Pakistanu stanowią tutaj ok. 30 proc. siły roboczej. Czym się zajmują? Dowożą jedzenie, pracują na budowach. Po zakończeniu pracy wsiadają w podstawione autobusy i wyjeżdżają poza teren miasta. Większość z nich jest słabo opłacana – zapłacenie za wynajem mieszkania w Dubaju przekracza ich możliwości.
Takie tematy są dla Dubajczyków bardzo niewygodne. Włodarze dużo czasu i pieniędzy poświęcają promowaniu miasta jako turystycznego i biznesowego raju na ziemi. Nic innego im zresztą nie pozostaje. Zdecydowana większość zasobów ropy (ponad 90 proc.) leży w okolicach innego dużego miasta ZEA - Abu Dhabi. Dubaj musiał znaleźć własny sposób na samookreślenie i zarabianie pieniędzy.
By chronić swój wizerunek Dubajczycy są gotowi do głębokich ingerencji. – Zdarzały się tu już sytuacje, w których wiza była anulowana z powodu nawet jednego tweeta – wspomina Daria. Z tego powodu część moich rozmówczyń nie zdecydowała się na ujawnienie swoich personaliów.
Zapobiegliwość wydaje się uzasadniona, gdy poczytamy sobie z jaką łatwością obcokrajowcy są wyrzucani z ZEA. Na początku tego roku jeden z hoteli wygasił np. kontrakt ze swoim szefem kuchni Atulem Kochharem z powodu wpisu, w którym mężczyzna stwierdził, że „Islam terroryzuje Hindusów od 2 tys. lat”. Kochhar skasował tweeta już następnego dnia, szybko przeprosił. To i sława kucharza z gwiazdką Michelina jednak nie wystarczyła.
Polki w Dubaju
Gdy rozpocząłem prace nad tekstem o pracy w Dubaju, zgłosiły się do mnie wyłącznie kobiety. Dlaczego? Z początku nieco mnie to zastanawiało. Miasto uchodzi raczej za wybitnie zmaskulinizowane – mężczyźni stanowią w nim jakieś 70 proc. Odpowiedź dostałem bardzo szybko.
– Strasznie się cieszę, że pan o tym pisze. W Polsce cały czas żywy jest stereotyp "Polki w Dubaju", który pojawił się po głośnych aferach związanych z prostytucją – ubolewa Ewa, która również nie zdecydowała się ujawnić swojej tożsamości.
Stereotyp Polki z Dubaju to w dużej mierze efekt książki dziennikarza Piotra Krysiaka. W książce "Dziewczyny z Dubaju" Piotr Krysiak opisuje, że wśród kobiet, które świadczyły usługi seksualne arabskim szejkom, były postaci ze świata polskiego show biznesu. Obraz "Polki – cichodajki" rzutuje jednak teraz na całą społeczność.
– Przykro mi to mówić, ale Polska to kraj ignorantów. Ludzie nie dość, że wkładają wszystkie kraje arabskie do jednego worka i uważają że jak Islam to od razu terroryści i zło, a gdy słyszą, że kobieta wyjeżdża do Dubaju myślą od razu - nierząd – zauważa Ewa.
Polka podaje od razu jedną, wymowną historię. – Kiedyś byłam na zorganizowanej imprezie urodzinowej na jachcie. Solenizantka - Polka podczas zdmuchiwania świeczek została wysmarowana czekoladowym tortem. Było z tego dużo śmiechu. Kiedy wysyłaliśmy sobie potem zdjęcia jednogłośnie zdecydowaliśmy jednak, żeby zachować je dla siebie. Uważam, że Polacy mogliby do tego dopisać swoją historię – wspomina.
Ewa opowiada też, że jej i jej znajomym zdarza jej się dostawać wiadomości na Facebooku od nieznajomych mężczyzn. Otwiera je, a w środku widzi stek wyzwisk i obelg. Rodakom trudno jest uwierzyć, że za imprezą nie stoi hojny, arabski sponsor. – Wszystko to wyłącznie dlatego, że mieszkamy w Dubaju – mówi.
Biała emigracja
Pod pewnymi względami życie Polek w Dubaju jest jednak prostsze niż innych emigrantek. W Londynie, Paryżu czy Berlinie nasi rodacy robią zazwyczaj za tanią siłę roboczą - sprzątaczki, opiekunki, hydraulików czy robotników drogowych. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich są natomiast elitą.
– Zarobki w sporej mierze zależą od koloru skóry i pochodzenia. On definiuje jakość twojego życia. Często na tym samym poziomie doświadczenia, nawet w korpo, pochodząc z Europy zarobisz rocznie 20 tys. zł więcej. W tym czasie, ktoś z Indii dostanie cztery razy niższą pensję – opowiada Daria.
– Jako kobieta powiedzmy "biała", byłam raczej kojarzona z dobrobytem i pieniędzmi, przez co w sklepie czy na ulicy spotykałam się z szacunkiem, głownie ze strony Filipińczyków – dodaje Ewa.
Polka wspomina, że jedyne co jej przeszkadza to "dziwny wzrok" mężczyzn z Pakistanu oraz Indii, który napotyka tak w osiedlowym sklepie jak i na plaży. – Kobiety bez hijabu czy abaji, a tym bardziej w kostiumie kąpielowym, wciąż wywołują czasami nie lada sensacje. Jednak to nie jest tak, że tutaj chodzimy zakryte. Większość kobiet ubiera się po europejsku z tym, że ekspaci maja rożne przyzwyczajenia ze swoich krajów – zauważa.
– Poza tym kobiety mają tutaj swoje kolejki w urzędach, często można spotkać też parkingi dla kobiet czy taksówki dla kobiet prowadzone przez kobiety. Traktuje to jako ukłon w naszą stronę. Kiedy jestem w urzędzie wszystko dzięki temu załatwiam od ręki – dopowiada.
Sylwia zauważa natomiast, że większość jej znajomych Polaków pracuje w korporacjach. – Panują tam standardy europejskie, pełen profesjonalizm. Współpracownicy nie pozwalają sobie na uwagi pod moim adresem tylko dlatego, że jestem kobietą. Inna sprawa, że Arabowie również bardzo szanują kobiety – zastrzega.
Z warunków życia jest również zadowolona Anita, która wraz ze swoim dzieckiem dzieli życie między Polskę a Zjednoczone Emiraty Arabskie. Pracę na miejscu dostał bowiem jej mąż. – Przedszkola, szkoły i żłobki w Dubaju są całkowicie prywatne i bardzo kosztowne, a pracodawca nie opłacał nam takiego rozwiązania – tłumaczy.
Daria dodaje, że Dubaj dla płci pięknej jest bardzo wygodnym miejscem do życia. – Kobiety mają wiele przywilejów: darmowe drinki, imprezy, kolacje. Imprezy tylko dla kobiet odbywają się regularnie nawet kilka razy w tygodniu. Co ciekawe mężczyźni również mogą uczestniczyć w takich wydarzeniach tylko, że oni muszą płacić zarówno za wstęp jak i napoje, alkohol i jedzenie – mówi.
Kosmiczne ceny mieszkań
Pytam o mityczne zarobki. Według jednej z moich rozmówczyń wielu napotkanych Polaków deklarowało, że dawno wyjechałoby z Dubaju, gdyby nie wysokość pensji. W Emiratach płatności dokonuje się w dirhamach (AED), których wartość jest zbliżona do złotówek.
Odpowiedzi? Od 10 do 25 tys. miesięcznie. Zdecydowanie ponad polskie standardy, z drugiej strony trzeba liczyć się z większymi wydatkami. Szczególnie za wynajem mieszkania. – Jest absurdalnie drogi - jednopokojowe mieszkanie to ok. 5-10 tys. miesięcznie, w zależności od lokalizacji – opowiada Sylwia. Zdecydowanie lepiej jest, gdy zdecydujemy się bezpośrednio na zakup - niewielkiej wielkości mieszkanie z dala od centrum to ok. 450 tys. zł. Tylko kto zdecyduje się na taki krok, mając w tyle głowy możliwość anulowania wizy z dnia na dzień?
– Można też wynająć pokój, którego koszt miesięczny to powiedzmy ok. 4500 AED i dzielić go w kilka osób. Takie ekstrema są już dla osób pracujących na najniższych stanowiskach. To samo tyczy się samochodu, można kupić sobie świetne auto i spłacać je latami, a można tak jak ja, wynająć mały samochodzik i płacić 1000 AED miesięcznie – doradza Ewa. Jednorazowe wyjście na zakupy, według jej wyliczeń, to około 300 AED.
Mobbing w Dubaju
Europejskie korporacje mają swoje wyśrubowane standardy. Gorzej może być, gdy trafi się do miejscowego przedsiębiorcy. Taka historia stała się udziałem Ewy.
– W naszym kraju mobbing jest karalny, natomiast tutaj jest na porządku dziennym. Praca sześć dni w tygodniu po 13 - 16h dziennie to normalka w mojej branży – opowiada. Jaka to branża? Tego zdradzić już nie chce. W umowie ze swoim byłym już pracodawca ma bowiem zapisane gigantyczne, liczone w setkach tysięcy złotych, kary za złe wypowiadanie się o firmie.
– Koszmar zaczynał się niewinnie od zabierania paszportów pod groźbą zwolnienia, poprzez niewypłacanie pensji w wyznaczonym terminie często z kilkutygodniowym opóźnieniem. Potem doszły do tego nadgodziny i obcinanie pensji przez byle głupoty – wspomina.
Opowiada, że odejście z pracy okazało się drogą przez mękę. Pracodawca, wbrew prawu, zabrał jej bowiem paszport. – Bałam się, że mój szef możne oskarżyć mnie np. o kradzież, tak jak to było w przypadku jednej Filipinki, której chciał się pozbyć – mówi.
Takie oskarżenie w dubajskich warunkach jest bardzo poważne. Miejscowe prawo pracy mówi, że kontrakt nie może zostać zerwany przedterminowo. – W momencie, w którym pracownik daje wypowiedzenie, musi oddać firmie 45 dni swojej pracy. Natomiast kiedy to pracodawca zwalnia, musi zapłacić pracownikowi za trzy miesiące z góry. Dlatego pracodawcom nie jest na rękę zwalnianie pracowników, ale mogą to zrobić bez konsekwencji, jeżeli pracownik dopuści się kradzieży. Tylko, że to wiąże się z pójściem do wiezienia – opowiada Ewa.
Ostatecznie Polka poszła ze swoim przełożonym na ugodę, która wiązała się z podpisaniem wspomnianej klauzuli milczenia. Dzięki temu odzyskała paszport.
– Przeważnie w firmach zarządzanych przez Europejczyków i firmach międzynarodowych pracownicy mają bardziej unormowane godziny pracy i warunki zatrudnienia. W firmach zarządzanych przez osoby z regionu mniej, ale też lepiej nie generalizować – słyszę od jednej ze swoich rozmówczyń.
Dubaj miastem przyszłości?
Miasto przyszłości to chyba jedno z najczęściej pojawiających się określeń w odniesieniu do Dubaju. Nic dziwnego, 3-milionowa metropolia została zbudowana na pustyni w zasadzie od zera. Dzisiaj ta była wioska rybacka pod każdym względem stara się być „naj”. Znajdziemy tam m.in. najwyższy budynek świata, liczącą 828 m Burj Khalifa, czy największe centrum handlowe – The Dubai Mall (112,4ha).
To miasto, w którym przez centrum idzie 12-pasmowa autostrada, przystanki są w pełni klimatyzowane, a szejkowie z nudów (a może bardziej dla turystów) budują sobie wielkie na kilkaset metrów stoki narciarskie.
Jak do tego obrazu odnoszą się jego stali bywalcy? – Jeżeli bierzemy pod uwagę postęp technologiczny, to zdecydowanie tak - mówi Sylwia.
– Przeciętny Europejczyk może mieć problemy, by się tu odnaleźć. Większość ludzi nie daje rady bez samochodu, transport publiczny leży. Są miejsca gdzie w ogóle nie ma chodników – zastrzega Daria.
Mąż Anity zwraca natomiast uwagę, na sytuację gospodarczą. – Wiele zależy od tego jak uda się ukształtować ekonomię i warunki życia w najbliższych latach. W tej chwili rynek jest trochę osłabiony, a wszyscy przygotowują się na największe wydarzenie, które dla wielu ma pokazać jaka będzie przyszłość Dubaju, czyli Expo 2020. Zmiany klimatyczne również mogą sprawić, że Dubaj stanie się miastem przyszłości. Jeśli klimat tutaj stanie się nieco bardziej umiarkowany, ludzie zdecydowanie chętniej będą się tutaj osiedlać – zauważa.
Najbardziej sceptyczna jest Ewa, która twierdzi, że określenie mogło być aktualne, ale… 30 lat temu.
– Coraz więcej ludzi stąd wyjeżdża i jest to widoczne gołym okiem. Z mojego bloku tylko w przeciągu jednego tygodnia wyjechało kilka rodzin. Firmy notorycznie zwalniają ludzi, przestają płacić o czasie lub zatrudniają ich za mniejsze pieniądze. Znam osoby, które przez wiele lat zajmowały wysokie stanowiska w korporacjach, a teraz maja problem ze znalezieniem pracy lub dostają propozycje za dużo mniejsze pieniądze – opowiada.
Jej zdaniem Dubaj jest trochę jak bańka mydlana. – Wiem, że w Europie dużo mówi się o "rozwoju" technologicznym w Dubaju, wiem, że było głośno o tym, że w Dubaju były testowane taksówki powietrzne i każdy robił wielkie "wow". Tak, to prawda, testy były przeprowadzane dwukrotnie – każda z latających taksówek rozbiła się o ziemię. Oto cała prawda o Dubaju: przerost formy nad treścią – puentuje.