Multisporty, prywatna opieka medyczna, luzacka kultura organizacyjna i owocowe poniedziałki – to wszystko już było. Na rynku, na którym coraz trudniej złowić wartościowego pracownika, firmy zaczynają rywalizować na coraz to nowych obszarach. I wygląda na to, że teraz padło na… wygląd open space'ów.
Kojarzycie software house o nazwie Symphony Solutions? Gdy holenderska firma sprowadzała się do Polski, a konkretnie do Krakowa, niepewna priorytetów polskich pracowników, postanowiła przepytać ich w specjalnej sondzie.
Wśród młodych Polaków wyszło dość banalnie – decydujące o wyborze miejsca zatrudnienia okazały się zarobki i pozapłacowe benefity. Im potencjalny kandydat był starszy tym bardziej wagę zaczęły jednak odgrywać inne elementy. Okazało się, że dla „seniorów” ważniejsze od kilkuset złotych w tę czy w tamtą jest… wygląd miejsca, w którym przyjdzie im pracować.
Wcześniej Holendrzy zaszaleli w swojej głównej siedzibie – we Lwowie. Na suficie podwiesili wielką krowę, a przestrzeń wspólną obudowali holenderskimi domkami, które robią za mini salki konferencyjne. Salę szkoleniową wyłożyli sztuczną trawą, a firmową kantynę przerobili tak, by wyglądała na amsterdamską kafejkę. W rogu dokładając dla klimatu wielki stary fortepian.
Przykładem rdzennie polskiej firmy, która akcentuje wyposażenie biura jest natomiast Codewise Roberta Gryna. Ekscentryczny milioner pokazywał już siedzibę swojej firmy na Youtube, reklamował też specjalne biurka. Te w zależności od potrzeby można zostawić w podstawowej wersji lub podnieść, sprawiając, że pracownik może sobie popracować przy komputerze na stojąco.
Pracownicy szukają ładnych wnętrz
W kraju, w którym mediana zarobków ledwo przekracza 2,5 tys. na rękę stawianie wymagań dot. wyglądu biura może brzmieć abstrakcyjnie. Fakty jednak są jakie są – z badań zrobionych przez One Poll na zlecenie Mindspace wyszło, że 27 proc. badanych zdążyło się odrzucić ofertę pracy ze względu na to, że nie spodobało im się miejsce pracy.
– W ostatnich latach obserwujemy większą świadomość klientów, którzy organizują biura dla swoich pracowników. Biura stają się niemal drugim domem. Coraz częściej zaczyna panować w nich klimat domowy, aby pracownik mógł efektywniej pracować – potwierdza w rozmowie z INNPoland.pl Wioletta Serafin, architekt z firmy Kdesign.
Niektóre firmy bardzo mocno wzięły to sobie do serca. Brytyjska Grupa Heargreaves Lansdown usadowiła się na jednym z górnych pięter warszawskiego Warsaw Spire i zamówiła sobie „industrialny sufit, fragmentami zasłonięty ażurową blachą z cortenu”. – To przestrzeń, do której ma się ochotę przytulić – reklamowała architektka.
A warto pamiętać, że „to nie są tanie rzeczy”. – Przestrzenie biurowe jak każdy projekt wyceniamy indywidualnie, w zależności od stopnia skomplikowania projektu i zakresu naszych usług. Od 30 do 200 zł za m2 – opowiada Serafin.
Kto pozwala sobie na taką ekstrawagancję? - Standardowa odpowiedź brzmi: IT. Również wszystkie tzw. „white-collar” (praca biurowa wymagająca wysiłku umysłowego), gdzie do wykonywania zawodu potrzebna jest spora dawka wiedzy, jakiej nie można przekazać podczas dwóch tygodni szkoleń. Najistotniejsze jest to dla firm, które poszukują tzw. "talentów", wybitnie uzdolnionych jednostek, których jest mało na rynku, a które potrafią całkowicie odmienić pracę danego działu czy też całej firmy – mówi nam Jaromir Ciechanowicz, CEO firmy WES.expert.
Rzeczywiście, z dużych wymagań znani są w Polsce szczególnie programiści. - Chcą wiedzieć, czy w firmie są stojaki na rowery, prysznice, darmowy lunch – opowiadali nam państwo Bujokowie, założyciele portalu z ogłoszeniami dla pracowników z branży IT o nazwie „No Fluff Jobs”.
Trendy w open space'ach
W biurowym designie da się znaleźć wspólne mianowniki. Serafin wymienia, że w przestrzeniach wspólnych rządzą stoliki kawowe, fotele pufy czy stoliki wysokie z hokerami. Przedsiębiorcy coraz więcej uwagi poświęcają też zieleni i dobrej akustyce.
– Dzięki właściwie użytym materiałom we wnętrzu pogłos może być mniejszy, a tym samym poprawia się komfort pracy i skupienie nad zadaniem do wykonania – mówi Serafin. – Dla tych który mają donośny głos lub lubią często rozmawiać a nie mogą czy nie powinni tego robić na korytarzu czy przy biurku projektujemy budki dźwiękoszczelne – dodaje.
Ekspertka opowiada też o „sterowaniu światłem”. – Inne natężanie jest w pochmurny listopadowy poranek a inny w słoneczne lipcowe popołudnie. Wtedy korygujemy sobie jasność światłem sztucznym we wnętrzu. Ważne, aby mieć możliwość zmiany natężenia a często też nawet barwy światła – dorzuca.
– Do tego dochodzi również architektura wnętrz, która odpowiada za tzw. „efekt wow”. To wszelkiego rodzaju zabudowy, niestandardowe formy i instalacje. Tutaj jednak zawsze przestrzegamy, że „ładne” biuro, które dobrze wychodzi na zdjęciach, niekoniecznie jest biurem, w którym dobrze się pracuje – dodaje do tego Ciechanowicz.
Jak daleko posuną się firmy w dogadzaniu pracownikom? Trudno stwierdzić, potencjał jest jednak ogromny. Branżowy magazyn Idea Lab zauważył, że w Wielkiej Brytanii 2 proc. czasu pracy jest marnotrwaione na dyskusje o… temperaturze w pokoju. Rozwiązanie? Dość kosztowne. By każdy czuł się komfortowo należałoby stworzyć systemy klimatyzacji dla każdego biurka oddzielnie albo wyodrębnić w budynku strefy „chłodne” i „ciepłe”. Do tak radykalnych posunięć przedsiębiorstwa musiałyby chyba jednak długo jeszcze dojrzewać.