Bezrobocie – największy wróg człowieka. Wśród najgorszych rzeczy, jakie mogą się nam przytrafić, bywa wymieniane na równi z rozwodem czy ciężką depresją. Jednak w wielu sytuacjach da się przekuć przymusową przerwę od pracy w (mimo wszystko!) jeden ze szczęśliwszych epizodów w swoim życiu.
– Co zyskałam dzięki bezrobociu? Podreperowałam swoje zdrowie, zdobyłam nowe umiejętności zawodowe jak promowanie marek w mediach społecznościowych, nawiązałam wartościowe relacje, bo mogłam chodzić gdzie chcę i kiedy chcę, a poza tym poznałam lepiej swoje mocne i słabe strony oraz spędziłam czas ze swoimi bliskimi – wyznała jednym tchem pewna menedżerka sprzedaży.
Bezrobocie - wstydliwy temat
I wywołała niemałe zamieszanie, bo bezrobocie to w Polsce wciąż temat, do którego nie lubimy się przyznawać. Nic dziwnego, społeczne postrzeganie osób, które nie mają pracy, jest u nas bardzo negatywne. W 2015 roku na warszawskim UKSW przeprowadzono badania, w którym przepytano ludzi, jak widzą bezrobotnych. Okazało się, że przeciętny Kowalski zagadnięty na ten temat, widzi w niepracującym kogoś na wzór Ferdynanda Kiepskiego, komu dnie mijają na piciu piwa, wpatrywaniu się w telewizor i oczekiwaniu na listonosza z zasiłkiem.
Ponad połowa ankietowanych była przekonana, że tylko nieliczni bezrobotni w jakikolwiek sposób podnoszą swoje kwalifikacje albo zdobywają nową wiedzę, a 4 na 10 stwierdziło, że bezrobotni załamują się i tracą wiarę w siebie.
Konkluzje? Autorka badania, Anna Potasińska, napisała, że wyobrażenia o życiu i zarobkach bezrobotnych tak bardzo rozmijają się z rzeczywistością, że warto byłoby przeprowadzić… działania edukacyjne. – W przypadku innych kategorii społecznych, takich jak: osoby leworęczne, dyslektycy, osoby niepełnosprawne, takie działania były i są podejmowane czy to poprzez działania informacyjne, czy kampanie społeczne – podsumowała.
Zalety bezrobocia
Z takim bagażem stereotypów nie łatwo jest powiedzieć – tak, warto posiedzieć trochę na bezrobociu. Mimo to o jego zaletach przekonana jest ekspertka Aleksandra Wesołowska z portalu praca.pl.
– Zdarza się, że ludzie są wykończeni pracą, wypaleni przez pracę ponad siły. Czas wolny pozwala wrócić na właściwe tory. Wzmacniamy wtedy ciało i umysł – mówi z rozmowie z INNPoland.pl
Wśród korzyści, jakie można wyciągnąć z czasu wolnego, ekspertka wymienia też możliwość doszkolenia się w wybranych dziedzinach.
– Może to być np. przeczytanie książek, które poszerzą naszą wiedzę w naszej specjalizacji, albo wyjazd do Wielkiej Brytanii po to, by podszkolić umiejętność mówienia po angielsku, co przekłada się w oczach pracodawcy na wzrost naszej wartości jako pracownika. Niektóre osoby idą również na bezrobocie, by odbyć czasochłonne kursy – ostatnio modne są szczególnie te, które pozwalają zdobyć umiejętności programistyczne – podkreśla.
Inna sprawa, że dzisiaj kilka miesięcy bezrobocia może uchodzić za przejaw życiowej nieporadności. Ostatnie dane GUS mówią o 5,7 proc. bezrobociu, a politycy krzyczą już o konieczności zlikwidowania urzędów pracy. Ekspertka zauważa jednak, że jeszcze pewien czas temu sytuacja na rynku pracy była zupełnie inna.
- Gdy kilka lat temu zaczynałam wchodzić na rynek pracy, to mówiło się, że trzeba sobie dać około 3 miesięcy. To bezpieczny okres, zawsze można argumentować, że tej pracy się szukało, chodzi się na rozmowy rekrutacyjne. Dopiero okresy na zasadzie pół roku albo roku wymagają dodatkowych tłumaczeń – wyjaśnia Aleksandra Wesołowska.
Bezrobocie a rekrutacja
Po kilku miesiącach odpoczynku przyjdzie nam w końcu stanąć przed srogim obliczem rekrutera. Jak zareaguje na wieść, że właściwie dobrze się na bezrobociu bawiliśmy Zdaniem Wesołowskiej, brak pracy w krótkim okresie nie musi odbić się negatywnie na naszej karierze zawodowej.
– Takie przerwy trzeba zawsze dobrze uargumentować, pokazać pracodawcy, w jaki sposób korzystamy z okresu bezrobocia. Jeżeli będziemy mieć do czynienia z rekruterem, który ma podejście do kandydata jak do człowieka, a nie jak do maszyny, to powinien takie wyjaśnienie przyjąć – uzupełnia.
Na taką dobrowolną przerwę nie każdy może sobie jednak pozwolić, bo do tego potrzebne są 2 czynniki – odpowiedni kapitał i brak większych życiowych zobowiązań. – Z pewnością podjęcie takiego działania ułatwia brak zobowiązań w postaci kredytu hipotecznego albo dzieci i duże oszczędności – puentuje Wesołowska.