Wystarczyły 3 lata rządów PiS, by przez prezesowskie hotele w 30 najważniejszych spółkach skarbu państwa przewinęło się ponad 100 osób. Niektóre firmy miały po 7 szefów, rekordziści wylatywali z pracy po 2 dniach. Stu prezesów na stulecie niepodległości – drwią media.
Karuzelę prezesów podsumował Dziennik.pl. Pod uwagę wzięto jedynie szefów 30 spółek z udziałem Skarbu Państwa „o istotnym znaczeniu dla gospodarki”. Okazuje się, że średnio na tym stanowisku można pracować niecały rok, co oczywiście działa destrukcyjnie na firmy.
Ewenementem jest prezes PKO BP, Zbigniew Jagiełło, który dzięki zażyłym stosunkom z Mateuszem Morawieckim trwa na stanowisku od 2009 roku i na zmianę się nie zanosi.
Niechlubnymi rekordzistami są Energa i Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych, które przez 3 lata miały aż po 7 prezesów. Niewiele lepiej dzieje się w Polskiej Grupie Zbrojeniowej – przez gabinet przewinęło się tam 5 szefów.
Najkrócej swoje stanowiska piastowali Mariusz Antoni Kamiński w Polskim Holdingu Obronnym i Bogusław Kowalski w PKP SA. Dwa dni prezesowania trudno uznać za sukces.
Wchodzą i wychodzą
Dziennik przypomina, że wśród prezesów przewija się kilka osób, które tylko zmieniają fotel i napis na wizytówce. Dzisiejszy prezes Orlenu, Daniel Obajtek, wcześniej szefował Enerdze. Zastąpiony przez Obajtka Wojciech Jasiński trafił do zarządu Energi.
Enerdze prezesował też Arkadiusz Siwko (przez całe 29 dni), wcześniejszy prezes PGZ. Marcin Chludziński, dziś szef KGHM, był przedtem prezesem Agencji Rozwoju Przemysłu. To tylko kilka przykładów, od większej liczby zawirowań można dostać zawrotu głowy.
Jeden z dyrektorów pracujących w firmie, gdzie prezesi zmieniają się rzadko, poprosił dziennikarzy o niewyróżnianie go w tekście.