
Analitycy od wielu tygodni przewidywali, że obowiązujące od wiosny obostrzenia w handlu w końcu uderzą w największą i najpopularniejszą sieć handlową w Polsce. Tak też się stało: impet, z jakim sieć rozwijała się na polskim rynku i zwiększała sprzedaż, wyraźnie zwolnił.
REKLAMA
Widać to w wynikach Jeronimo Martins Polska za III kwartał br.: sprzedaż wzrosła o 2,6 proc. do poziomu 2,9 mld euro, zaś sprzedaż LfL – o 0,8 proc. Sieć otwarcie przyznaje, że te skromne wzrosty to efekt większej liczby niedziel wolnych od handlu i niższej średniej wartości koszyka zakupowego, wynikającej z „ostrej presji cenowej”.
Większy udział w rynku
To mniej więcej takie wyniki, jakie kilka tygodni temu przewidywali eksperci Haitong Banku. Otwarcie przyznawali oni, że wcześniej nie doceniano na rynku konsekwencji ograniczenia handlu w niedziele dla sieci handlowych. W pełni ujawniły się one dopiero teraz.
To mniej więcej takie wyniki, jakie kilka tygodni temu przewidywali eksperci Haitong Banku. Otwarcie przyznawali oni, że wcześniej nie doceniano na rynku konsekwencji ograniczenia handlu w niedziele dla sieci handlowych. W pełni ujawniły się one dopiero teraz.
Oczywiście, niższy wzrost nie oznacza, że firma jest w opałach. Od początku roku sprzedaż Biedronki wzrosła o 6,5 proc., a sprzedaż porównywalna 3,2 proc. Sieć zwiększyła udział w rynku, odnotowała zysk EBIDTA rzędu 622 mln euro (6,6 proc. większy niż w ubiegłym roku). Do końca roku firma otworzy kolejne 40-50 sklepów, zbliżając się do poziomu 2900 placówek.
