
Reklama.
Dramat pani Ewy rozpoczął się w styczniu 2017 roku. Sąd uznał wówczas, że kobieta musi zwrócić TVP 70 tys. złotych. Dlaczego? Kobieta pracowała przez 9 lat w poznańskim oddziale na umowie o dzieło, a po zwolnieniu poszła do sądu pracy. Ten uznał, że jej praca nie różniła się w żaden sposób od pracy osób zatrudnionych na etacie i kazał zapłacić składki wstecz.
TVP dostosowała się do wyroku, przelewając na konto zakładu 80 tys. zł, wystąpiło jednak do pani Ewy o zwrot pieniędzy. W pierwszej instancji kobieta wygrała, w drugiej przegrała. Okazało się, że do zapłaty ma 68 tys. złotych, bo część składek zdążyła się przedawnić. Do tego doszło jeszcze 7 tys. kosztów postępowania.
Pani Ewa spłaca „dług” wobec telewizji płacąc jej miesięczne raty w wysokości tysiąca złotych. Na początku roku złożyła kasację. Sprawa trafiła więc do Sądu Najwyższego a ten orzekł, że… była pracownica TVP ma oddawać pieniądze - donosi "Gazeta Wyborcza".
– W przypadku zatrudnienia w oparciu o umowę o dzieło istnieją dwie strony medalu. Wykonujący taką pracę pozbawiony jest jakiejkolwiek ochrony ubezpieczeniowej, z drugiej strony otrzymuje wyższe (bo nieoskładkowane) wynagrodzenie. Zasady słuszności i sprawiedliwości przemawiają więc za tym, aby pracownik nie był zwolniony z konsekwencji, jakie w prawie ubezpieczeń społecznych wynikają z sądowego ustalenia istnienia stosunku pracy – czytamy w uzasadnieniu.
Polityka wobec śmieciówek
Wyrok w sprawie byłej pracownicy TVP jest o tyle ciekawy, że został wydany w trakcie walki z tzw. umowami śmieciowymi. Państwowa Inspekcja Pracy ma dostać instrumenty do samodzielnego zmieniania umów cywilnoprawnych w umowy o dzieło, jeżeli inspektorzy uznają, że takie działanie jest uprawnione. Jeśli przedsiębiorca nie zgodziłby się z tą decyzją, mógłby odwołać się do okręgowej inspekcji pracy a potem do sądu.
Wyrok w sprawie byłej pracownicy TVP jest o tyle ciekawy, że został wydany w trakcie walki z tzw. umowami śmieciowymi. Państwowa Inspekcja Pracy ma dostać instrumenty do samodzielnego zmieniania umów cywilnoprawnych w umowy o dzieło, jeżeli inspektorzy uznają, że takie działanie jest uprawnione. Jeśli przedsiębiorca nie zgodziłby się z tą decyzją, mógłby odwołać się do okręgowej inspekcji pracy a potem do sądu.