W Czechach kilkadziesiąt tysięcy pracowników sklepów zaprotestowało w odpowiedzi na propozycję zniesienia zakazu wystosowaną przez jedną z opozycyjnych partii politycznych
W Czechach kilkadziesiąt tysięcy pracowników sklepów zaprotestowało w odpowiedzi na propozycję zniesienia zakazu wystosowaną przez jedną z opozycyjnych partii politycznych 123rf.com
Reklama.
Wydawało by się, że w porównaniu z Polakami, czescy pracownicy handlu pracują teraz wyjątkowo dużo. Podczas, gdy w Polsce poza 13 dniami świątecznymi wolne są również średnio 2 niedziele miesięcznie, u naszych sąsiadów dni wolnych jest jak na lekarstwo.
Obecnie czescy sprzedawcy mają wolne tylko przez 7 dni świątecznych w roku - Nowy Rok, Poniedziałek Wielkanocny, 8 maja, 28 września (dzień patrona kraju św. Wacława), 28 października (dzień ogłoszenia państwowości czechosłowackiej w 1918 roku) oraz pierwszy i drugi dzień świąt Bożego Narodzenia.
Zdaniem niektórych czeskich polityków to jednak za dużo. Opozycyjna partia TOP 09 złożyła projekt ustawy o całkowitym zniesieniu zakazu handlu. Debata nad propozycją centroprawicowego ugrupowania ma się odbyć 7 listopada. Rząd, którym kieruje premier Andrej Babisz, nie sprzeciwił się wniesieniu projektu pod obrady - podaje za PAP-em portal "Dla Handlu",
W tak zwanym międzyczasie pracownicy urządzili protest. Personel sklepów założył zielone bransoletki z napisem „Nie zabierajcie nam świąt”. Związkowcy twierdzą, że wydali ok. 80 tys. sztuk.
Na shopping do Czech
O liberalnym podejściu Czechów do handlu zrobiło się głośno w marcu tego roku. Autokarowy przewoźnik Leo Express, który oferuje połączenia z Polski do Czech, w związku z wprowadzeniem zakazu handlu w niedziele zaczął reklamować się… weekendowymi wypadami do galerii handlowych.
– Co powiecie na niedzielny shopping w Ostravie? – kusił przewoźnik, podając że z Katowic można tam dojechać nawet w 1h i 25 minut.