Naukowcy przebadali 135 aplikacji przeznaczonych dla dzieci. Okazało się, że 95 proc. aplikacji zawiera przynajmniej jedną reklamę
Naukowcy przebadali 135 aplikacji przeznaczonych dla dzieci. Okazało się, że 95 proc. aplikacji zawiera przynajmniej jedną reklamę 123rf.com/dolgachov/zdjęcie seryjne

Naukowcy przebadali 135 aplikacji przeznaczonych dla dzieci i doszli do nieciekawych wniosków. Twórcy programów skierowanych do najmłodszych aż kipią pomysłowością jeśli chodzi o manipulowanie emocjami i skłanianie kilkulatków do robienia zakupów w sieci.

REKLAMA
Badanie zostało przeprowadzone przez badaczy z Uniwersytetu z Michigan i C.S. Mott Children’s Hospital w Ann Arbor. Pod lupą uczonych znalazły się aplikacje przeznaczone dla dzieci od lat 5.
Mechanizmy manipulacji
Co się okazało? Analiza gier dostępnych w Google Play pokazała, że 95 proc. aplikacji zawiera przynajmniej jedną reklamę. Te są zresztą dość umiejętnie ukryte. Np. w grze „Dentist Games For Kids” po zakończonej rozgrywce pojawia się narysowany ząbek, który w rzeczywistości jest odnośnikiem do strony wyświetlającej reklamę.
Z kolei w grze „Doctor Kids” dzieci są w pewnym sensie przymuszane do dokonania zakupów w aplikacji poprzez szantaż emocjonalny w postaci płaczu głównego bohatera.
W niektórych krajach europejskich kierowanie reklam wprost do dzieci jest zabronione. To pokłosie niskiej odporności najmłodszych odbiorców na perswazję. W latach 70. XX w USA przeprowadzono badanie oparte na wypowiedziach matek. Wynikało z niego, że aż 90 proc. kilkulatków po obejrzeniu spotów telewizyjnych chciało otrzymać reklamowany produkt.
Niedawno pisaliśmy w INNPoland.pl o tym, że specjaliści badający otyłość domagają się możliwości prowadzenia sporów sądowych z producentami niezdrowej żywności, którzy poprzez reklamy wpływają m.in. na dzieci. W 2003 r. ONZ i WHO sporządziły nawet raport, który głosił, że reklamy produktów spożywczych zwracające się do dzieci, mogą mieć znaczenie przy występowaniu u nich otyłości.