Kiedyś był najbogatszym Polakiem, ostatnio jego gwiazda przygasła, a banki zaczęły tracić pieniądze. Stał się łatwym kąskiem dla naciągaczy? Niekoniecznie – ten facet doskonale wie, jak nie iść na dno, prędzej wyśle tam innych. Skąd wzięły się jego kłopoty?
Dlaczego ktoś miałby żądać łapówki od Leszka Czarneckiego? Powód jest prosty – działania władz tak mocno osłabiły jego banki, że uratować może je tylko cud, kilku bardzo twardych menedżerów albo decyzja polityczna.
To ostatnie jest paradoksalnie najłatwiejsze do przeprowadzenia, dlatego też Czarnecki i jego banki są łatwym łupem dla naciągaczy. A raczej „byłyby”, gdyby wrocławski biznesmen nie był twardym graczem.
– Nagrania z podsłuchów zazwyczaj ujawnia się w sytuacjach "podbramkowych", gdzie nie ma już innych możliwości rozwiązania problemu patologii polityczno-prawno-urzędniczej. Bardzo dobrze stało się, że każdy będzie mógł usłyszeć jak urzędnicy i politycy chcą zbijać prywatne fortuny na patologii, którą tworzą i świetnie się w niej czują – mów w rozmowie z INNPoland.pl Szymon Ziemba, finansista i autor bloga RekinFinansów.pl.
Zwraca też uwagę na jeden z mniej na razie eksponowanych wątków tej afery korupcyjnej.
– W rozmowach pojawia się wątek nacjonalizacji banków Leszka Czarneckiego. Nacjonalizacja oznaczałaby setki miejsc pracy dla ludzi z politycznego nadania oraz pieniądze na sponsorowanie różnorakich działań politycznych. Mówimy tu więc o gigantycznej aferze o wartości miliardów złotych w perspektywie lat. Trzeba pamiętać, że w tle afery mamy oszczędności setek tysięcy Polaków, którzy są aktualnie klientami Getin banku i innych firm Leszka Czarneckiego – przypomina Ziemba.
Leszek Czarnecki ciągle jest jednym z najbogatszych Polaków, ale w rankingach ciągle spada – już nie o pojedyncze schodki, ale po 10 stopni naraz. Prawdopodobnie utracił już status miliardera.
Czarnecki jest faktycznym właścicielem Getin Banku i Idea Banku, kontroluje je albo osobiście, albo przez swoje inne podmioty. Oba są znane na rynku, oba też borykają się z coraz większymi problemami. Ich akcje przestały już lecieć w dół, bo trudno jest upaść niżej, niż one. Jeszcze niedawno te walory były warte po kilka złotych, teraz spadły poniżej 50 groszy.
Co pogrążyło Czarneckiego?
Jednym aspektem jest strategia jego banków, polegająca na dość ochoczym udzielaniu kredytów na stosunkowo wysoki procent. Problemem okazała się ściągalność tych pożyczek, bo oba podmioty mają bardzo wysoki odsetek tzw. toksycznych kredytów.
Chodzi o należności, których już raczej nie da się odzyskać. Getin Noble Bank był jednym z kilku, które chętnie sprzedawały kredyty we frankach szwajcarskich.
Podmioty Leszka Czarneckiego próbowały temu zaradzić. W 2014 roku Idea Bank wydał 270 mln zł na owianą złą sławą firmę windykacyjną Get Back. Get Back miał zarabiać na ściąganiu należności m.in. od klientów swojego właściciela. Ale to się nie udało.
Druga sprawa jest bardziej polityczna. W 2016 roku proces ustawodawczy przeszły przepisy antylichwiarskie oraz dotyczące kredytów konsumpcyjnych. Banki Czarneckiego straciły na tym olbrzymie pieniądze. Szybko sprzedały Get Back, ale – jak podejrzewa Komisja Nadzoru Finansowego – Idea Bank mógł sprzedawać obligacje Get Backu bez zezwolenia. To bardzo ciężki zarzut, który groziłby bankowi poważnymi konsekwencjami. Bo byłoby to przestępstwo.
Wiadomo było, że Czarnecki walczy o swoje bankowe imperium, zmienia kadrę, próbuje uzdrowić biznes. Chodzą plotki o tym, że mógłby połączyć oba banki w jeden, scalić akcje (np. z czterech zrobić jedną, co teoretycznie powinno pozwolić na czterokrotne zwiększenie wartości każdego waloru i wyjście z odium groszowej ceny), bo ma już dość dosypywania pieniędzy na ich bieżące funkcjonowanie.
Tym bardziej, że hałda pieniędzy mu się kurczy, a łopatą trzeba machać coraz szybciej. Tylko w tym roku akcje Getin Holding spadły o ok. 80 proc., a oba banki przynoszą dziesiątki milionów strat rocznie.
– Problemem Getinu są obecnie: kredyty niespłacane przez klientów banku, dokonane duże wpłaty przez Getin na rzecz BFG z powodu wielu bankructw SKOKów i SK Bank, nowe (kolejne) kosztowne regulacje i obowiązki narzucane przez KNF, podatek bankowy oraz, jak się okazuje, bezpośrednie działania urzędników – mówi nam Szymon Ziemba.
– Jak tylko powyższe problemy zostaną rozwiązane, zobaczymy mocny wzrost kursu akcji banków Leszka Czarneckiego. Miejmy nadzieję, że ujawnienie tej afery będzie początkiem końca tych problemów – dodaje.
Kogo chciał wykorzystać szef KNF?
Czarnecki to bardzo barwna postać. Uchodzi raczej za człowieka ceniącego spokój i mało wylewnego. Urodził się w 1962 roku, dziś ma więc 56 lat. Działalność gospodarczą uruchomił jako 24-latek, w 1986 roku – od 2 lat miał już uprawnienia instruktora nurkowania i zajął się pracami podwodnymi.
Potem zajął się nieco innym biznesem i w 1991 roku uruchomił pierwszą w Polsce firmę leasingową. Po 10 latach sprzedał swój Europejski Fundusz Leasingowy bankowi Credit Agricole, za sumę 900 milionów złotych. Obecnie działa głównie w branży finansowej, choć miał też przygodę z deweloperką.
Pozostał jednak miłośnikiem nurkowania – i to nie byle jakim, bo pobił 2 rekordy (świata i Polski). W meksykańskich podwodnych jaskiniach przepłynął dystans ponad 17 kilometrów. Ma też licencję pilota, od 10 lat jest mężem Jolanty Pieńkowskiej.
Jest więc jasne, że jeśli szef KNF faktycznie złożył mu korupcyjną propozycję, to trafiła kosa na kamień. Ale to dopiero początek chaosu w polskim sektorze finansowym. Bo jeśli prezes najważniejszej instytucji, która ma ten rynek regulować, wychodzi z taką ofertą, to pod znakiem zapytania stają wszystkie decyzje, jakie do tej pory pod jego rządami wydał ten urząd.
Kolejnym problemem jest też fakt, że na rynku już wcześniej pojawiały się pogłoski o tym, że Getin Bank upadnie albo zostanie sprzedany za złotówkę. I z pewnością nie rozsiewał ich Leszek Czarnecki.