Ekspresowa rekrutacja – plakat o takiej zagadkowej treści pojawił się na drzwiach Urzędu Pocztowego przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. O co chodzi? Okazało się, że poczta testuje właśnie nowy sposób pozyskiwania pracowników. Bo sytuacja kadrowa w tej państwowej spółce, jak przed każdymi świętami, robi się bardzo nieciekawa.
– Ekspresowość polega na tym, że kandydat mógł przyjść do jednego ze wskazanych miejsc, porozmawiać z rekruterem i przełożonym o warunkach zatrudnienia i od razu podjąć decyzję – mówi nam Justyna Siwek, rzecznik prasowy Poczty Polskiej
Siwek opowiada, że ekspresowe rekrutacje były organizowane 14 listopada w wybranych placówkach na terenie Polski. Poczta szukała kandydatów wśród kierowców i listonoszy. Miejscami rekrutacji stały się na ten jeden dzień również sortownie.
– Jeżeli kandydat podjął decyzję pozytywną, od razu mógł dostać skierowanie na badania lekarskie. Bez aplikowania przez internet i umawiania terminów. Formularz zgłoszeniowy można było wypełnić na miejscu, dzięki czemu nie trzeba było nawet przynosić swojego CV – dodaje rzecznika Poczty Polskiej.
I dopowiada, że jeżeli taka formuła się sprawdza i pozwala na sprawne zatrudnianie pracowników to zapewne będzie wykorzystywana w przyszłości
Przedświąteczna walka o pracownika
Okres przedświąteczny to dla firm logistycznych najtrudniejszy czas w roku. Przez ręce listonoszy Poczty Polskiej potrafi wówczas przechodzić nawet pół miliona paczek dziennie. Nic dziwnego, że nasz narodowy operator szuka pracowników jak i gdzie tylko może.
W szranki o zainteresowanie kandydatów staje wraz z m.in. inPostem i Amazonem. Walka idzie na noże. W ubiegłym roku PP kampanię rekrutacyjną zaczęła już we wrześniu. W niektórych regionach Polski nasz narodowy operator oferował szeregowym pracownikom nawet 16 zł netto na godzinę.
Podbijanie płac i tak nie ochroniło jednak pocztowców przed problemami. W Mikołajki 6 grudnia doszło do strajku listonoszy pod hasłem „Rózga dla zarządu”. Część z protestujących została później dyscyplinarnie zwolniona.