W XXI wieku, w środku Europy, można spotkać w sklepach kartki z napisami przypominające klimatem późny PRL. "Prosimy nie sugerować się cenami na opakowaniu” – tej treści komunikaty zawisły w jednym ze sklepów Biedronki. Po co? Sama Biedronka nie bardzo wie.
Jak pisze WP.pl w jednej z Biedronek na Dolnym Śląsku zawisły ogłoszenia o zagadkowej treści. "Prosimy nie sugerować się cenami na opakowaniu. Prawidłowa cena zostanie naliczona na kasie" – głoszą.
Ceny w Biedronce
Okazuje się, że przedstawiciele dyskontu w ten sposób usiłowali przekazać klientom, że obowiązuje jedna z promocji.
Problem w tym, że zgodnie z prawem klient nie może się zastanawiać albo domniemywać, ile dany towar kosztuje. Obok danego produktu powinna znajdować się etykieta z ceną, nie budzącą wątpliwości. Tymczasem klienci dyskontu byli mocno zdezorientowani.
Z tłumaczeń przedstawicieli Biedronki można wywnioskować, że rzeczywista cena produktów była niższa, aniżeli ta, która pokazana była na etykiecie. Prawdopodobnie pracownicy sklepu nie zdążyli bądź nie mieli możliwości wywiesić prawidłowych oznaczeń.
Reakcje klientów na ogłoszenie Biedronki
Z koli z relacji portalu wynika, że wiele osób obawiało się, iż cena "na kasie" może być wyższa, niż na etykiecie. W takich sytuacjach – jak przypomina Inspekcja Handlowa – wszelkie wątpliwości mają być rozstrzygane na korzyść klienta.
Mimo wszystko cenę i tak trzeba umieszczać tak, by klient nie musiał się zastanawiać co kupuje i za ile. Znane są przecież przypadki niezbyt etycznie działających przedsiębiorców, którzy potrafili sprzedać kawałek szaszłyka na jarmarku za 86 zł czy taksówkarzy liczących sobie kilkaset złotych za przejechanie kilku kilometrów.