Cyrk, jaja, śmiech na sali, przedszkole – to tylko niektóre reakcje na słowa Krzysztofa Tchórzewskiego, który oznajmił w czwartek, że spółki energetyczne jednak nie wycofają z Urzędu Regulacji Energetyki wniosków o podwyżki cen prądu. W środę był tego pewien.
Podwyżki będą, nie będzie, będą, nie będzie – wygląda na to, że minister energii siedzi z bukietem stokrotek i wyrywając im płatki jeden po drugim, wróży czy prąd zdrożeje, czy jednak nie.
Ale nawet jak nie zdrożeje, to tylko dlatego, że spółki energetyczne zarobią na podwyżkach cen prądu tyle, że będą mogły oddać te pieniądze na fundusz zapobiegający wzrostowi cen prądu. Proste, prawda?
Tak było w poniedziałek
Pierwszy dzień tygodnia minął Krzysztofowi Tchórzewskiemu na apelowaniu do spółek energetycznych, by te znalazły oszczędności. A następnie, by zadeklarowały, iż owe oszczędności przekażą na rekompensaty dla odbiorców prądu. Uznał, że byłoby dobrze, gdyby znalazły chociaż miliard. W końcu sam minister ocenił, że trzeba będzie wydać ok. 4 mld zł na rekompensaty, które obiecał społeczeństwu.
Dla podkreślenia wagi swoich słów, minister zorganizował konferencję prasową z szefami największych spółek energetycznych w Polsce. W ich imieniu oznajmił, że znaleźli miliard oszczędności. Oni sami nie powiedzieli ani słowa, minister nie zamierzał też odpowiadać na pytania dziennikarzy.
Wtorek niepewności
Urząd Regulacji Energetyki dosłownie potraktował słowa Tchórzewskiego i skierował wnioski do dystrybutorów i sprzedawców energii, by spółki poszukały tych oszczędności i skorygowały złożone już wnioski o podwyżki.
Środa triumfu
Kolejnego dnia minister Tchórzewski był twardy jak skała.
– Skoro prezes URE zwraca się, by wnioski miały zostać wycofane, to dlaczego mają nie wycofać. Mają czas, by popatrzeć, przyjrzeć się. (...) Jeśli prezes URE zwraca się do spółek, by wycofali wnioski i dokonali przeglądu jeszcze raz sytuacji, to powinni to zrobić. To polecenie prezesa URE – powiedział dziennikarzom Tchórzewski w rozmowie opublikowanej na stronie TVN24BiS.
Potem dodał, że 1 mld zł, którym spółki mają zasilić Fundusz Efektywności Energetycznej i Rekompensat, będzie "jednorazową wpłatą klimatyczną z zysku". Czyli ma pochodzić ze sprzedaży energii a nie z oszczędności, bo czas na audyty i szukanie metod zaciśnięcia pasa spółki energetyczne mają do końca marca 2019.
Słowem – spółki miałyby oddać część pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży prądu na zapobieganie skutkom podwyżek cen prądu.
Czwartek – lecimy w kosmos
Minister energii wycofał się ze wszystkiego, co twierdził do tej pory.
– Spółki energetyczne nie mają podstaw do wycofywania wniosków z URE – stwierdził Tchórzewski podczas sejmowej komisji skarbu i energii.
W rozmowie na antenie RMF powiedział też, że spółki są niezależne i on nie wie, czy wycofają z URE wnioski o podwyżki. Na uwagę, że w środę informował o wycofaniu wniosków z przekonaniem, odparł, że mówił to "na bazie wiedzy dnia wczorajszego - a dzisiaj rano zmieniło się sporo". Dopytywany, co konkretnie się zmieniło, stwierdził: "to zobaczymy po południu".
Po południu może się okazać, że rząd obniży na przykład akcyzę na prąd, bo i taki pomysł się podobno pojawił.