Minister energii Krzysztof Tchórzewski w końcu przyznał, że prąd zdrożeje i to znacznie
Minister energii Krzysztof Tchórzewski w końcu przyznał, że prąd zdrożeje i to znacznie Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Reklama.
Minister potrafi powiedzieć wszystko. Ledwie kilka dni temu zapowiadał, że żadnych podwyżek nie będzie, by ostatecznie przyznać, że sięgną mniej więcej 5 procent.
Za to dziś, podczas szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach stwierdził, że rząd szykuje po 1,8 – 2,1 miliarda złotych na rekompensaty za owe podwyżki. Jedna część pieniędzy ma iść do gospodarstw domowych, druga dla firm.
Na razie nie wiadomo o jakie firmy chodzi Tchórzewskiemu, bo – mówiąc kolokwialnie – silnie pogubił się w zeznaniach. Najpierw wyjaśnił, że na rekompensaty będzie mogła liczyć znaczna część firm małych i średnich, "w takim zakresie, w jakim one uczestniczą w obsłudze ludności".
– Właściwie to będzie dotyczyło większości małych firm i znacznej części średnich – skwitował.
Znowu ekspresowa ustawa
Minister zapowiedział też, że ustawa dotycząca owych rekompensat będzie gotowa w tym tygodniu i w następnym trafi do Sejmu. Jego celem jest to, by zaczęła obowiązywać w styczniu 2019 roku.
Jednocześnie Krzysztof Tchórzewski obarczył winą za wzrost cen prądu spekulantów, którzy handlują uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. Nie zająknął się o tym, że w sumie energię można produkować bez emitowania szkodliwych dla środowiska gazów, ale takiego rozwiązania podpisane przez niego projekty nie przewidują.
Pewnym paradoksem jest fakt, że Tchórzewski chce nam dawać nasze pieniądze, byśmy nie odczuli podwyżek cen prądu (które i tak odczujemy), a są spowodowane celową polityką rządu.