Jeśli Solorz będzie chciał zachować pasmo 800 MHz, musi jednorazowo zapłacić 1,7 mld złotych.
Jeśli Solorz będzie chciał zachować pasmo 800 MHz, musi jednorazowo zapłacić 1,7 mld złotych. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Reklama.
– 19 grudnia została wydana decyzja Prezesa UKE odmawiająca rozłożenia na raty opłaty za dokonanie rezerwacji częstotliwości na kolejny okres w kwocie 1 726 440 511,31 zł – poinformował „Wirtualne Media” rzecznik UKE Martin Stysiak.
Oznacza to, że Solorz musiałby wyłożyć te pieniądze do razu – pasmo 800 MHz wykupione jest tylko do końca 2018 roku. Miliarder miał jednak, według informacji „Gazety Wyborczej”, bardzo zabiegać o rozłożenie płatności na raty.
Dziennik twierdzi, że Solorz negocjował w tym celu z UKE. Zbiegło się to w czasie z zatrudnieniem w należącym do miliardera Plus Banku Grzegorza Kowalczyka. Tego samego, który miał być wcześniej gwarantem bezpieczeństwa dla banku Leszka Czarneckiego.
Rozmowy w kościele
Solorz miał również spotkać się w październiku z premierem Morawieckim w Świątyni Opatrzności co najpierw dementowano, a potem kwitowano lakonicznie, że rozmowa dotyczyła „obchodów stulecia niepodległości”. Polsat był bowiem bowiem jednym z producentów filmu „Niepodległość”.
Niedługo później Sferia wystąpiła z wnioskiem o rozłożenia płatności na raty. Wcześniej spółka walczyła o rezerwację pasma i dostała pozytywną decyzję od UKE. Za częstotliwość powinna jednak zapłacić w ciągu 14 dni od momentu jej przyznania. Sferia 9 listopada odwołała się od tej decyzji, chcąc spłacać 1,73 mld złotych w ratach. Urząd miał czas na rozpatrzenie tej prośby do 21 grudnia. Do tej pory nie zdarzyło się, by UKE zezwoliła na takie działanie.
Po publikacji tekstu w Wyborczej sugerującym, że walka o częstotliwość i spotkanie w Świątyni Opatrzności mają ze sobą coś wspólnego, Solorz zagroził dziennikowi pozwem.
– Sugestia ta jest nieprawdziwa i bezpodstawna. Jej publikacja jest działaniem o charakterze zniesławiającym Zygmunta Solorza jako uczestnika rynku kapitałowego, menedżera, jak i osobę prywatną. Zygmunt Solorz będzie domagał się naprawienia wszelkich szkód, które powstaną na skutek rzeczonej publikacji – czytamy w przesłanym mediom oświadczeniu.