Czy Wisła Kraków otrzyma przelew na 12 milionów, który uratuje klub przed bankructwem? W tej chwili nie wiadomo, czy został on w ogóle wysłany. Przedstawiciele sektora finansowego twierdzą, że jeśli przelew został wysłany z banku w Unii Europejskiej, klub już powinien już o tym wiedzieć.
Sprzedaż klubu piłkarskiego Wisła Kraków spowodowała zalew informacji medialnych na temat spółki. Zdaniem wielu internautów Vanna Ly i Mats Hartling, czyli inwestorzy z Kambodży, którzy mieli kupić klub, mogli wysłać przelew, dzięki któremu staliby się właścicielami klubu, w ostatnich godzinach grudnia. Według niektórych komentarzy przelew został wysłany w piątek, więc powinien przyjść w poniedziałek.
Informacje “Przeglądu Sportowego” podają jednak w wątpliwość, czy przelew w ogóle kiedykolwiek zostanie wysłany. Wiarygodność inwestorów stoi bowiem pod znakiem zapytania. Firma Alelega, która miała kupić klub, według ostatniego raportu finansowego z 2016 roku miała mieć aktywa w kwocie niecałych dwóch tysięcy euro.
Wcześniejsze sprawozdania również nie napawały optymizmem - aktywa oscylowały w granicach kilkunastu tysięcy euro. Z kolei sprawozdanie za poprzedni rok nie zostało jeszcze złożone, pomimo upłynięcia terminu. W dodatku firma nie ma siedziby - umowa najmu poprzedniej wygasła w październiku zeszłego roku. Trudno więc powiedzieć, czy kwota 12 milionów kiedykolwiek trafi na konta Wisły Kraków.
Realizacja przelewu może potrwać
Załóżmy jednak, że w końcu pieniądze zostaną wysłane. Ile przelew pomiędzy dwiema firmami może czekać zanim zostanie zrealizowany i zaksięgowany na koncie? – To zależy – odpowiada mi Piotr Rutkowski z mBanku. – Musimy po pierwsze ustalić, skąd pochodzi firma i w jakim banku ma konto – wyjaśnia.
Ekspert tłumaczy, że wysyłka przelewu jest zależna jest od statutu firmy. To w nim zapisane są informacje, kto ma dostęp do konta, kto musi podpisać się pod przelewem oraz udział ilu osób jest konieczny do wysłania przelewu.
W większości nowoczesnych banków tego typu działanie nie wymaga od prezesa firmy wizyty w oddziale banku - wystarczy skorzystanie z aplikacji banku czy specjalnego tokenu. To oznacza, że samo dokonanie przelewu nie powinno być szczególnie problematyczne od strony technicznej.
Kiedy przelew na kilkadziesiąt milionów zostanie potwierdzony, powinien dotrzeć do odbiorcy tak, jak każdy inny przelew. W teorii. Bo w praktyce - nie wiadomo jak szybko odbiorca będzie mógł dysponować pieniędzmi. W przypadku przelewów ze strefy euro - a inwestorzy ostatnio mieli siedzibę w Luksemburgu - przelew powinien być zaksięgowany w momencie inicjacji przelewu w banku zleceniodawcy.
– Mówiąc bardziej dostępnym językiem, widzę na swoim koncie, że taki przelew do mnie trafi, ale nie mogę jeszcze - do momentu zaksięgowania - tych pieniędzy pobrać, np. w formie gotówki albo przesłać dalej. Pieniędzmi będzie można dysponować najpóźniej w kolejnym dniu roboczym – wyjaśnia Rutkowski.
Pomoc pośredników
A gdyby kambodżański inwestor chciał wysłać przelew w walucie swojego kraju i ze swojego banku? Tu już robi się bardziej skomplikowanie. Jeśli bank nadawcy i odbiorcy mają między sobą bezpośrednie umowy, to w najbardziej pozytywnym scenariuszu pieniądze na koncie odbiorcy będą w ciągu dwóch dni roboczych.
Jeśli nie - trzeba będzie korzystać z pomocy pośredników, co wydłuży czas otrzymania przelewu do 4-5 dni. Jest jednak jeszcze jeden problem. – W przypadku niejasności co do pochodzenia pieniędzy, płatność może zostać dodatkowo zatrzymana przez jednostkę Compliance (specjalna struktura w ramach banku), która bada pochodzenie pod kątem prania pieniędzy, związków z terroryzmem etc. – mówi ekspert.
Jeśli chodzi o przelewy w Polsce, to firmy traktowane są tak samo, jak klienci indywidualni. Klasyczny przelew bankowy powinien być widoczny na koncie najpóźniej następnego dnia. Przelewy realizowane są przez Krajową Izbę Rozliczeniową, prowadzone są w dni robocze, najczęściej w trzech paczkach, a ostatnia z nich wychodzi z banków najpóźniej około godziny 17.
Klienci indywidualni mają także od niedawna możliwość skorzystania z przelewów ekspresowych, które na koncie docelowym lądują w ciągu kilku minut. Dla nich oraz firm dostępne są z kolei przelewy Sorbnet, które mogą do odbiorcy dotrzeć nawet w ciągu godziny. Minusem jest ich cena - potrafią kosztować nawet kilkadziesiąt złotych, dlatego wykorzystywane są do szybkiego przelewania dużych kwot.
12 milionów za Wisłę Kraków
Dla przypomnienia - Wisła Kraków miała zostać sprzedana za około 12 milionów złotych. Klub zapowiedział konferencję prasową w sprawie dalszych losów na 4 stycznia.
Możliwe, że na opóźnienie w finalizacji transakcji jest efektem informacji, że nowi właściciele nie nabędą praw do wartej 100 mln zł działki obok stadionu Wisły Kraków. Ta nie należy bowiem do klubu, a do Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków. Tę informację przekazali inwestorom… dziennikarze. Inwestor chciał wybudować obok stadionu hotele, restauracje, spa oraz akademię piłkarską.
Co się stanie, jeśli Wisła nie otrzyma pieniędzy? Czarny scenariusz przewiduje bankructwo i odpadnięcie klubu z Ekstraklasy. Znaczna część piłkarzy od kilku miesięcy nie otrzymywała pensji, co może oznaczać także rozwiązanie ich kontraktów z klubem. Pieniądze miały trafić natomiast do… stowarzyszenia kibiców Wisły Kraków jeszcze przed odejściem z klubu prezes Marzeny Sarapaty. Stowarzyszenie otrzymuje bowiem procent od każdego sprzedanego biletu. Pieniądze otrzymać mieli także pracownicy administracyjni.