Zarobki prezesów banków centralnych w krajach europejskich nie są tajemnicą. Sprawdźmy, ile zarabiają bankierzy pilnujący finansów Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych. Czy w porównaniu do nich Adam Glapiński to ubogi krewny?
480 tysięcy funtów rocznie – to zarobki szefa Banku Anglii. Mark Carney jest Kanadyjczykiem, więc dostaje specjalny dodatek w wysokości 250 tysięcy funtów. W przeliczeniu na złotówki, Carney zarabia 2,3 mln złotych i dostaje 1,2 mln zł na przeżycie w Londynie. Miesięcznie wychodzi ok. 190 tys. zł pensji i 100 tys. na życie.
Są to jedyne dochody szefa Banku Anglii, bo zgodnie z prawem nie może on dorabiać ani dostawać premii – piszą dziennikarze RMF.fm. Zarobki szefa Banku Anglii nie zmieniły się od kilku lat, Carney piastuje to stanowisko od 2013 roku.
Aktualny szef Banku Francji, czyli Francois Villeroy de Galhau, rocznie zarabia ok. 350 tys. euro, czyli mniej więcej 1,5 mln złotych. Wychodzi ok. 125 tysięcy złotych miesięcznie.
Za wielką wodą
Z kolei szef FED, czyli Banku Rezerw Federalnych w USA dostaje co roku 201 700 dolarów, czyli ok. 750 tysięcy złotych. W przeliczeniu na miesięczne pobory wychodzi 62,5 tysiąca złotych, czyli trochę mniej, niż domniemane zarobki jednej ze współpracowniczek Adama Glapińskiego. Jerome Powell piastujący funkcję szefa FED ma pensję ustalaną przez amerykański Kongres.
Powyższe informacje zebrane przez dziennikarzy RMF to publicznie dostępne dane. W większości krajów europejskich pensje szefów banków centralnych wynoszą od ok. 100 do 300 tys. euro (0,43 – 1,3 mln zł) rocznie.
To spory rozstrzał, ale widać, że w tabeli z wysokościami pensji, prezes NBP plasuje się nieco poniżej średniej. Według informacji przekazanych na konferencji prasowej przez Bank, Adam Glapiński zarabiał w 2018 roku średnio 63 531 zł miesięcznie, czyli 786 tysięcy zł rocznie (ok. 183 tysięcy euro).