Tygodnik "Nie" zapowiedział, że w jutrzejszym wydaniu przejrzy wydatki spółki Srebrna. Wśród nich mają znaleźć się pieniądze m.in. na karmę dla zwierząt. Może chodzić tu o sprawozdanie finansowe z 2016 roku. Wśród wydatków znajdują się także inne, powiązane z Jarosławem Kaczyńskim.
"Wydatki z dokumentów Srebrnej: karma dla zwierząt, sprzątanie grobu" - tak zapowiedział jutrzejsze wydanie tygodnik "Nie".
O wydatkach spółki za 2016 r. pisał także polski Newsweek. 50 tys. zł trafiło na konto Komitetu Budowy Pomników zbierającego pieniądze na upamiętnienie Lecha Kaczyńskiego i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. Nie wiemy, czy "Nie" dotarło do nowych informacji, ale tak można wnioskować z zajawki tygodnika. Niemniej wyszczególnione w zajawce dane nie są nowe.
Tysiące złotych na karmę dla zwierząt
Po budowie pomnika konieczne było wydanie blisko 20 tys. zł miesięcznie na jego ochronę.. Te pieniądze nie poszły jednak z kasy Srebrnej, ponieważ podjęła się jej policja. Wszystko po to, by nie powtórzyła się sytuacja, w której ktoś na pomnik się wdrapał.
12 tys. na pokarm dla zwierząt to także wydatek związany bezpośrednio z Jarosławem Kaczyńskim, który od lat utrzymuje kontakty z osobami dokarmiającymi bezpańskie warszawskie koty. Wydatki spółki na zwierzęta miały zmniejszyć się po zajęciu stanowiska w spółce przez Janinę Goss.
Ponadto Srebrna miała pokryć koszty transportu sarkofagu do siedziby Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Sarkofag został wywieziony z Wawelu po tym, jak został uszkodzony podczas ekshumacji w listopadzie 2016.
Srebrna warta blisko 12 mln zł
Oficjalnie właścicielami spółki Srebrna są Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, "pani Basia" i jej syn. Przy czym Barbara Skrzypek, zaufana i szefowa biura prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ma dwa udziały w spółce, jej syn jeden udział, a reszta, czyli 5883 udziały, należą do instytutu. Łączną wartość udziałów Srebrnej ocenia się na 11,766 mln zł.
O spółce zrobiło się głośno, gdy pojawiła się ona na "taśmach Kaczyńskiego". Miała ona wybudować blisko dwustumetrowy wieżowiec, z którego mogłaby czerpać spore zyski. Z informacji "Gazety Wyborczej" wynika, że przygotowaniem inwestycji K-Towers miał się zająć biznesmen Gerald Birgfellner, powiązany rodzinnie z Kaczyńskim. Miał nie otrzymać zapłaty, za swoją pracę. O szczegółach sprawy pisaliśmy kilka dni temu.
Prawo zabrania partiom politycznym prowadzenia działalności gospodarczej, ale każdej partii marzą się takie biznesowe źródła dochodów. Konstytucjonaliści mogą więc pomstować, ale politycy będą szukać okazji do stworzenia dobrze działających firm. Im mniej w państwie demokracji, tym silniejsze będą to przedsiębiorstwa.