Raty kredytów frankowych mogą podskoczyć nawet o setki złotych - przewidują analitycy. Wszystko zależy od decyzji banku centralnego Szwajcarii. Jeśli zdecyduje się on na podwyższenie stóp procentowych, przełoży się to na raty kredytów.
Zdecydowana większość kredytów w Polsce ma bowiem zmienne oprocentowanie. W przypadku kredytów frankowych, składa się ono ze stopy rynkowej (najczęściej LIBOR CHF 3M) oraz zapisanej w umowie marży banku. Oprócz tego na ratę może wpływać także kurs waluty, o czym przekonali się kredytobiorcy frankowi blisko cztery lata temu.
Stawka LIBOR jest jednak mocno powiązana z wysokością stóp procentowych, ustalanych przez szwajcarski bank centralny. Od ponad 4 lat jest na minusowym poziomie i wynosi -0,7 proc. To i tak najwyższy wynik od 2015 roku. Dzięki temu oprocentowanie kredytów frankowych jest dość niskie.
Czy LIBOR pójdzie w górę?
Jednak jak donoszą analitycy mBanku cytowani przez Gazetę.pl, od 2020 roku LIBOR może rosnąć. W 2021 r. wynieść ma średnio 0,79 proc., a w 2022 r. 1,35 proc. Średni wynik oznacza, że wysokość tego wskaźnika może być różna w różnych miesiącach.
Co to może oznaczać dla przeciętnego frankowicza? Przy zakładanej przez mBank średniej stawce LIBOR 0,79 proc. i kursie 3,66 zł za franka, rata kredytu wyniesie ok. 1895 zł. W tej chwili rata kredytu zaciągniętego w 2008 roku na 300 tys. zł przy marży 1,4 proc. wynosi ok. 1715 złotych.
Wystarczy wzrost LIBOR do poziomu 1,35 proc., by rata hipotetycznego kredytu wzrosła do 1940 złotych. Wyższa kwota kredytu czy krótszy okres spłaty sprawi, że skala podwyżek może być jeszcze większa.
Kurs franka nie dotknie kredytobiorców
Nie powinien za to zmieniać się kurs franka. Jak twierdzą analitycy mBanku, może on nawet w niewielkim stopniu tanieć.
Oczywiście prognozy długoterminowe mają to do siebie, że wiele z nich może się nie sprawdzić. Na zmiany w polityce stóp procentowych ma miejsce wiele czynników, w tym także politycznych.
Problemem dla polskich kredytobiorców była także sytuacja, w której banki miały możliwość jednostronnego ustalania wysokości rat kredytów. Frankowicze wzięli jednak sprawy w swoje ręce i zaczęli pozywać zbiorowo banki za stosowanie niedozwolonych klauzul. Suma roszczeń przeciwko samemu BZ WBK szacowana jest na ponad 30 mld zł.