
Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt (OIE) poinformowała, że w Polsce odnotowano przypadek choroby szalonych krów (BSE), co potwierdziły polskie władze. Zarażone zwierzę wykryto w hodowli w Mirsku na Dolnym Śląsku. Jest to jednak atypowa forma choroby, która zdarza się u starszych krów również w innych krajach.
REKLAMA
Przypadek choroby szalonych krów wykryto 31 stycznia w hodowli w Mirsku na Dolnym Śląsku. Zainfekowanych BSE zwierząt nie było w Polsce od marca 2013 r., dzięki czemu dwa lata temu nasz kraj uzyskał status o znikomym ryzyku występowania BSE.
Takie sytuacje się zdarzają
- Potwierdziliśmy przypadek atypowego BSE w Polsce - powiedział PAP profesor Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego. – Zgodnie z prawodawstwem Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt BSE w formie atypowej, takiej jak stwierdzono w Polsce, nie ma wpływu na status Polski, jako kraju o znikomym ryzyku występowania BSE – uspokoił.
- Potwierdziliśmy przypadek atypowego BSE w Polsce - powiedział PAP profesor Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego. – Zgodnie z prawodawstwem Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt BSE w formie atypowej, takiej jak stwierdzono w Polsce, nie ma wpływu na status Polski, jako kraju o znikomym ryzyku występowania BSE – uspokoił.
Jak wyjaśnił prof. Niemczuk, nie ma powodów do obaw, bo takie sytuacje zdarzają się „raz na jakiś czas” wśród starszych krów. Podobny przypadek stwierdzono ostatnio w Kanadzie, Brazylii czy Irlandii. Potwierdziła to również OIE, która zaznaczyła, że „fakt ten nie ma żadnego wpływu na oficjalną ocenę zagrożenia BSE w Polsce”.
Mimo to pojawiają się głosy, że informacja może zaszkodzić polskiemu rynkowi wołowiny, i tak już osłabionemu przez skandal w rzeźni w Kalinowie w powiecie Ostrów Mazowiecka. Jak przestrzega dziennikarz Jacek Strzelecki, przypadek BSE w Polsce mogą wykorzystać Chiny w negocjacjach w temacie otwarcia tamtejszego rynku na polską wołowinę.
