Dokonujemy przeglądu – mówi premier Morawiecki o ustawie zakazującej handlu w niedziele. W jego języku oznacza to "chyba popełniliśmy błąd, czas się wycofać". Polacy nie narzekali zbytnio na zakaz handlu w dwie niedziele w miesiącu, ale trzy przelały czarę goryczy.
Niewykluczone, że rząd zrobi coś z zaostrzanymi coraz bardziej zakazami handlu w niedziele. Poparcie dla tego pomysłu mocno spada – a wraz z nim słupki w sondażach politycznych.
– Dokonujemy właśnie przeglądu tego, jaki wpływ ta ustawa miała na mniejsze sklepy, większe sklepy, rodzinne – ale przede wszystkim dla ludzi – ogłosił premier Mateusz Morawiecki.
O zakazie negatywnie wypowiada się też branża handlowa. Spadek obrotów dotknął wszystkich, ale najbardziej ucierpieli ci, którym zakaz handlu w niedziele miał pomóc – czyli małe sklepy. Dyskonty i supermarkety poradziły sobie dzięki wspartemu potężnymi inwestycjami w reklamy przesunięciu ciężaru zakupów na piątki i soboty.
Zmiany do zmiany
Wprowadzony w zeszłym roku zakaz handlu obejmował dwie niedziele w miesiącu. Teraz zakupy można robić jedynie w jedną niedzielę, co spotkało się z negatywną reakcją społeczeństwa.
Jak zauważa dziennikarz redakcji ekonomicznej RMF FM Krzysztof Berenda, jest bardzo możliwe, że w efekcie analiz rząd zacznie wycofywać się częściowo z ograniczenia niedzielnego handlu. Mógłby na przykład wrócić model zeszłoroczny.
Wszystko zależy od wyników rządowej analizy, a możliwość korekty sygnalizowała również w RMF FM minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz.
– Jeśli takie analizy byłyby jednoznaczne, to wówczas pewnie jest możliwa korekta ustawowa – stwierdziła pani minister. Analizy mają się zakończyć w tym miesiącu.