W nocy z wtorku na środę przedstawiciele Komisji Europejskiej, Rady UE oraz Parlamentu Europejskiego porozumieli się w sprawie Nord Stream 2. Niemcy i Rosja nie będą mogły dogadać się ponad naszymi głowami - do wejścia w życie umowy w sprawie gazociągu potrzebna będzie zgoda Komisji Europejskiej.
O sukcesie poinformowała PAP. Większość odcinków gazociągu wynegocjowana ma zostać w międzynarodowej umowie. A tę będzie musiała zatwierdzić Komisja Europejska, która będzie reprezentować interes wszystkich unijnych państw. Jedynie odcinek leżący na wodach terytorialnych Niemiec będzie podlegał unijnemu prawu.
W trakcie 9-godzinnych negocjacji przedstawiciele Komisji Europejskiej zapewniali, że dzięki poprawce de facto KE będzie miała wpływ na wszystkie odcinki gazociągu.
Na osiągnięcie porozumienia było naprawdę mało czasu. Wiceszef PE Zdzisław Krasnodębski (PiS), który brał udział w negocjacjach w Strasburgu powiedział PAP, że jeśli to porozumienie nie zostanie zawarte we wtorek, to być może Rada UE wycofa się z tego stanowiska. - To oczywiście nie zostało powiedziane wprost, ale w czasie pracy wywierana była na nas pewna presja - powiedział Krasnodębski.
W projekcie biorą udział rosyjski Gazprom oraz pięć europejskich spółek energetycznych. Budowa ma się zakończyć jeszcze w tym roku. Jednak, jak komentują dla „Dziennika Gazety Prawnej” eksperci, może się okazać, że uruchomienie Nord Stream 2 nie będzie możliwe przed rokiem 2021.
Prezydent Petro Poroszenko podczas spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą mówił, że gazociąg ten stanowi „zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego nie tylko Ukrainy, ale i Polski”. Z opinią tą zgodził się polski prezydent i dodał, że inwestycja ta może być zagrożeniem nie tylko dla Polski, ale całej Unii Europejskiej.
Jego ukończenie może oznaczać problemy w regionie, ponieważ doprowadzi do zmniejszenia tranzytu dotychczasowymi gazociągami. W najgorszej sytuacji może znaleźć się Ukraina, której budżet w dużej mierze zasilany jest przez opłaty tranzytowe. Nie bez znaczenia pozostanie też potencjalne zmniejszenie przesyłu przez gazociąg jamalski, który biegnie przez nasz kraj.
Dla Niemiec dostęp do gazu jest szczególnie ważny w kontekście całkowitej rezygnacji z węgla w energetyce. W ciągu czterech najbliższych lat zostaną wyłączone węglowe instalacje o mocy ponad 12 gigawatów. Ostatnia elektrownia zostanie wyłączona w 2038 roku.