Komisja Nadzoru Finansowego zatrudnia nowych pracowników. Zrywa silne więzy łączące instytucję z bankiem centralnym. Nowi pracownicy mają za zadanie wprowadzić procedury, które upodobniają Komisję do największych korporacji.
Jacek Jastrzębski, nowy szef KNF stanowisko objął w specyficznych okolicznościach. Poprzedni szef podał się do dymisji po wielkiej aferze. Według publikacji "Gazety Wyborczej" z jego ust miała paść propozycja zatrudnienia prawnika, a którego honorarium miało wynieść w przybliżeniu 40 mln złotych. Wszystko w zamian za "przychylność" KNF wobec banków Leszka Czarneckiego.
"Unia personalna z NBP"
Poprzednik Jastrzębskiego lansował pomysł łączenia nadzoru finansowego z bankiem centralnym. “Unia personalna” nie znalazła poparcia w partii rządzącej.
Spoiwem pomiędzy bankiem centralnym a nadzorem miał być jeden z wiceprzewodniczących KNF Andrzej Diakonow. Do komisji trafił w 2017 r. prosto z fotela dyrektora audytu wewnętrznego w NBP - pisze Dziennik Gazeta Prawna.
I Diakonow właśnie był jedną z pierwszych osób, która została odwołana przez Jastrzębskiego. Nadzór ma na jego miejsce dwóch nowych wiceprzewodniczących, którzy do Komisji trafili wprost z instytucji rynkowych.
Pion bankowy obejmie Małgorzata Iwanicz-Drozdowska, która wcześniej pracowała m. in. w Alior Banku. Doświadczenie w instytucjach bankowych ma także Rafał Mikusiński, nowy wiceprzewodniczący KNF.
Nowe procedury w KNF
Ponadto nowy przewodniczący postanowił powołać dwa nowe departamenty: compliance i audytu wewnętrznego. Pozwolą one uruchomić procedury audytowe znane z korporacji i wykluczyć ewentualne konflikty interesów.
Poprzednik Jastrzębskiego, kierując przez dwa lata nadzorem, wymienił 18 dyrektorów, nie licząc zlikwidowanych departamentów.