3,4 tys. złotych - taką pensję oferuje MON dla pracownika, który ma zająć się negocjacjami przetargów za miliardy złotych. Naprzeciwko siebie będzie miał ludzi, zarabiających taką stawkę za godzinę rozmowy.
W ogłoszeniu opublikowanym na stronie "Praca w Służbie Cywilnej" czytamy, że poszukiwany prawnik pracować będzie przy sporządzaniu uzasadnienia do oceny konieczności zastosowania offsetu. Wszystko to w związku z "realizacją dostaw sprzętu wojskowego w celu ochrony podstawowych interesów bezpieczeństwa państwa" - pisze Money.pl.
To całkiem solidny zakres obowiązków i bardzo duża odpowiedzialność. A także ryzyko trafienia na jakąś korupcyjną propozycję. Pracownik MON powinien być odpowiednio zabezpieczony przed takimi pokusami. Ale pensja, która będzie wpływać na jego konto, nie pomoże mu w realizacji zadań.
MON oferuje pensję w wysokości 4,8 tys. zł brutto, czyli ok. 3,4 tys. zł "na rękę". To mniej, niż przeciętna płaca podawana przez Główny Urząd Statystyczny (w firmach prywatnych powyżej 9 pracowników).
Nowy pracownik MON ma pracować w Zespole Obsługi Prawnej Biura ds. Umów Offsetowych. Lista wymagań jest długa i widać, że potrzeba tam osoby doświadczonej i z dużą wiedzą.
Z kim ma się mierzyć?
Prawnik o takich kwalifikacjach spokojnie zarobi takie pieniądze w kilka godzin. Na dodatek prawnik MON będzie musiał się mierzyć podczas negocjacji z pracownikami zagranicznych kancelarii prawnych, zarabiających takie pieniądze w godzinę. I to wieloma naraz.
– To jest stały problem administracji państwowej, a szczególnie Inspektoratu Uzbrojenia w MON. Siatka płac jest tak skonstruowana, że tak naprawdę utrudnia - szczególnie w odniesieniu do pracowników cywilnych - możliwość zatrudnienia osób z najwyższymi kwalifikacjami. Choć są eksperci, którzy idą tam wyłącznie dla idei – mówi portalowi Michał Likowski, ekspert wojskowy i naczelny magazynu "Raport WTO".