
Reklama.
Warszawski blok widmo stoi na Bemowie, przy ul. Lazurowej 168. To jedna z najbardziej tajemniczych budów w mieście. Inwestycja od początku miała opóźnienia. Budowa wystartowała w 2015 roku, po 4 latach od ogrodzenia terenu – pisze serwis TuStolica.pl. Prace zakończyły się dość szybko i jeszcze w 2016 roku mieszkania miały być gotowe do odbioru.
Nie były – deweloper ciągle przesuwał termin. Kolejny miesiąc, jeszcze jeden miesiąc. W końcu przestał odpisywać na listy zniecierpliwionych mieszkańców.
Kontakt z firmą budującą blok urwał się pod koniec 2017 roku – gdy budowa miała już 12 miesięcy opóźnienia. Obecnie, po ponad roku walki o swoje mieszkania, ich właściciele prawdopodobnie zmierzają do finału (a przynajmniej taką mają nadzieję).
Prawo nie pomogło
Tym samym okazało się, że kolejne propozycje mające chronić właścicieli mieszkań, biorących kredyty i kupujących je na etapie "dziury w ziemi" nie działają, ale ludzie nie są chronieni przed problemami deweloperów. Tu zresztą nie wiadomo nawet, co spowodowało te opóźnienia.
Tym samym okazało się, że kolejne propozycje mające chronić właścicieli mieszkań, biorących kredyty i kupujących je na etapie "dziury w ziemi" nie działają, ale ludzie nie są chronieni przed problemami deweloperów. Tu zresztą nie wiadomo nawet, co spowodowało te opóźnienia.
Osoby, którzy chciały zamieszkać w swoich nowych mieszkaniach, są z pewnością w dramatycznej sytuacji. Nie dość, że muszą płacić raty kredytu, to nie mogą mieszkać w lokalu, który spłacają. Muszą więc mieszkać w dotychczasowym lokum. A jeśli je sprzedali – bo w dwóch jednocześnie nie planowali przecież mieszkać – to muszą wynajmować, dodatkowo obciążając swój budżet.
Można się też dziwić, jak to możliwe, że mimo rachunków powierniczych i teoretycznej ochrony kupującego mieszkanie, przez ponad dwa lata nie da się doprosić się wydania swojej nieruchomości. Deweloper ciągle wydaje się panem i władcą mieszkań – w tym przypadku do tego stopnia wiarołomnym, iż nawet nie wie, ile w budynku jest mieszkań.
Mieszkania buduje Dan Investments Polska. W internecie można znaleźć nieprzychylne mu opinie z poprzednich inwestycji.
Czego nie zrobił?
Serwis TuStolica.pl dotarł do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego (PINB). Okazało się, że wniosek o użytkowanie został złożony dopiero w październiku 2018 roku i od razu go odrzucono.
Serwis TuStolica.pl dotarł do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego (PINB). Okazało się, że wniosek o użytkowanie został złożony dopiero w październiku 2018 roku i od razu go odrzucono.
Nie mogło być inaczej – PINB uznał oświadczenie dewelopera o zagospodarowaniu terenów przyległych za nieprawdziwe. W garażu podziemnym nie zostały zamontowane odpowiednie platformy, przez co brakowało gwarancji dostatecznej liczby miejsc postojowych dla mieszkańców – pisze Wyborcza.pl.
Ale najciekawsze jest to, że w wniosku deweloper wpisał liczbę 103 mieszkań. W rzeczywistości w bloku są 122 lokale.
Sprawę przeciwko deweloperowi szykuje też Zarząd Dróg Miejskich, bo okazało się, że firma zniszczyła nawierzchnię ulicy Lazurowej i nie poczuwa się do jej naprawy. Gdzie nie spojrzeć – jakieś nieszczęście.
Dziw bierze, że po latach, w których branża budowlana teoretycznie przechodziła przemiany jakościowe, zmieniło się niewiele. Takie sytuacje zdarzały się w latach 90. ubiegłego wieku, gdy budowało się szybko i czasami zbyt agresywnie podchodząc do inwestycji. Okazało się też, że pomimo zapewnień kolejnych rządów lokatorzy nie są chronieni – de facto powinni rozbić sobie namiot obok budowy i na bieżąco śledzić jej postępy, bo nikt tego za nich nie zrobi.
A oczywiście nie jest to jedyny taki przypadek. Niedawno pisaliśmy w INNPoland.pl o tym, że ludzie kupili za 40 tys. zł miejsce parkingowe, na którym nie da się zaparkować.