Kupujesz mieszkanie z miejscem postojowym w garażu podziemnym? Nie daj się ponieść euforii – weź ze sobą miarkę i zmierz wielkość swojego prywatnego parkingu. Inaczej możesz skończyć jak para z Warszawy, która została z miejscem, na którym może zaparkować co najwyżej rower. Zapłacili za nie 40 tysięcy złotych.
Iwona i Paweł* zdecydowali się na kupno mieszkania na Osiedlu Potoki w 2017 roku. To inwestycja realizowana przez firmę Rogowski Development z Białegostoku. Podziemny parking, na który można zjeżdżać, windą wydał im się atrakcyjny, więc wydali kolejne 40 tysięcy złotych i wykupili ostatnie wolne miejsce postojowe.
Niestety niezbyt dobrze mu się przyjrzeli – po jakimś czasie okazało się, że wnęka z ich prywatnym i dość drogim parkingiem mieści trzy miejsca postojowe. Owszem, zmieszczą się tam trzy samochody, ale pod warunkiem, że nikt nie zechce do nich wsiadać lub ich opuszczać.
– To miało być wymarzone miejsce do założenia rodziny i wychowania dzieci. Dlatego tak ważny był dla nas parking w budynku z windą. Dopiero po zakupie mieszkania z miejscem, okazało się, że nasze miejsce, a także dwa sąsiednie miejsca wspomnianego sąsiada, są wyznaczone niezgodnie z normą budowlaną, czyli są za małe – mówi pani Iwona w rozmowie z INNPoland.pl.
Dodaje, że norma zakłada minimalny odstęp od początku narysowanej linii do ściany – ma on wynosić przynajmniej 50 cm.
– U nas nie ma nawet 1 cm od ściany do linii. Szerokość minimalna w prawie budowlanym to minimum 2,3 m, niestety miejsce ma 2,1 m. Nigdy nie nastąpił odbiór parkingu, protokół zdawczo-odbiorczy przy odbiorze kluczy dotyczył tylko samego mieszkania – mówi nam pani Iwona.
Deweloper wiedział, co sprzedaje?
Pani Iwona jest pewna, że tak. Wcześniej kupili już jedno mieszkanie od tej firmy i deweloper osobiście zapewnił ją, że standard nowego parkingu będzie identyczny. A że do tej pory byli bardzo zadowoleni, nie podejrzewali, że może ich spotkać coś nieprzyjemnego.
– Problem w tym, że na etapie mojego spotkania z panem Rogowskim, nikt nie poinformował nas, że parking jest za mały. Wiemy, że sąsiad, który ma identyczne miejsce, walczył z panem Rogowskim o zadośćuczynienie. Dostał w ramach ugody miejsce w innym budynku, nam nic takiego nie zaoferowano. Informacji o tym, że parking jest za mały nie otrzymaliśmy – tłumaczy nam pani Iwona.
Para zauważyła problem ze swoim miejscem w październiku 2017 roku i zgłosiła to do dewelopera. Mamy luty 2019 roku, a sytuacja nie zmieniła się ani na jotę. Według relacji pani Iwony firma już wiele razy obiecywała poprawić felerne miejsce parkingowe za 40 tysięcy i za każdym razem przekładała terminy.
– Planujemy dziecko i mamy duży problem, bo chcieliśmy kupić mieszkanie tak, bym mogła z maluszkiem wygodnie funkcjonować. Aktualnie nawet jeśli uda się zaparkować, co jest możliwe tylko gdy nie ma co najmniej jednego sąsiada z miejsca naprzeciwko, i uda mi się wjechać tyłem (przodem się nie da), to nie wyjdę z samochodu, bo nie można otworzyć drzwi. A z ciążowym brzuchem nie będę mogła się przeciskać do bagażnika – mówi nam.
Tłumaczy, że co rusz wysyła maile z ponagleniem. Bezskutecznie. Jej telefonów nie odbiera dyrektor budowy. Próbowała walczyć na profilu firmy na Facebooku, więc deweloper… skasował swój fanpage. Obecnie działa on znowu, ale nie można na nim publikować opinii. Komentarzy pod postami też jest niewiele, z czego większość negatywnych.
– Deweloper nie odzywa się do nas wcale, nie zaproponował żadnego rozwiązania problemu, pomimo iż przyznał do winy i mamy na to dowód. Rok temu zaproponowano nam przemalowanie miejsca parkingowego, kosztem jednego miejsca sąsiada, który miał dwa miejsca. Okazało się, że sąsiad nigdy się na coś takiego nie zgadzał, co więcej, nigdy nie dostał do dewelopera takiej propozycji – opowiada nam pani Iwona.
Kontaktu ze strony dewelopera ciągle nie może się doprosić, skierowała więc sprawę do Inspekcji Budowlanej i wraz z prawnikami przygotowuje pisma sądowe.
O sprawę pytaliśmy też dewelopera – jak na razie biuro firmy Rogowski Development nie odpowiedziało na pytania.