
Reklama.
Od wielu lat przepisy wymagają, by w aptece zawsze był farmaceuta. Jego obecność ma gwarantować, że pacjent wyjdzie z odpowiednim lekiem lub zamiennikiem i nikomu nie stanie się krzywda.
Przepisy nie są jednak do końca precyzyjne i nie wiadomo było, czy wystarczy po prostu magister farmacji, czy doświadczony kierownik placówki z przynajmniej 5-letnim stażem (lub 3-letnim jeśli ma specjalizację).
NSA stwierdził, że w przepisach chodzi o tę drugą sytuację. Efekt jest taki, że gdyby zastosować to prawo literalnie, do natychmiastowego zamknięcia nadaje się ok. 5 tysięcy z prawie 14,5 tysiąca polskich aptek.
Pracownicy aptek
To nie wszystko – skoro w aptece wystarczy jeden kierownik farmaceuta, niepotrzebni są inni magistrowie farmacji, wystarczą słabiej opłacani technicy farmacji. Zbędna staje się więc grupa 6 tysięcy farmaceutów – mówi Dziennikowi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
To nie wszystko – skoro w aptece wystarczy jeden kierownik farmaceuta, niepotrzebni są inni magistrowie farmacji, wystarczą słabiej opłacani technicy farmacji. Zbędna staje się więc grupa 6 tysięcy farmaceutów – mówi Dziennikowi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Ratunkiem dla polskich aptek mogłaby być szybka nowelizacja ustawy, która usankcjonowałaby obecny stan. To zresztą niejedyne zawirowanie na rynku aptek, od niedawna aptekarze muszą sprawdzać, czy wydają pacjentowi oryginalny lek a nie podróbkę. Problem w tym, że nie mają do tego odpowiednich narzędzi.