Kanał na Mierzei Wiślanej może kosztować o połowę więcej niż zakładano. Według informacji inwestora jego koszt może przekroczyć nawet miliard złotych. Nie wiadomo, czy koszt inwestycji zamknie się w tej kwocie.
O sprawie donosi serwis TVN24. Przez lata mówiło się, że sztandarowa inwestycja rządu PiS kosztować będzie 880 milionów. Jednak z szacunków inwestora wynika, że kwota ta może się zwiększyć.
Na to jednak nie będzie chciał zgodzić się rząd. Zdaniem przedstawicieli ministerstwa gospodarki morskiej kwota poniżej miliarda jest "bardzo realna" i nie spodziewają się oni jej zwiększenia. W tej chwili nie ma planu, co będzie jeśli jednak inwestycja okaże się droższa.
I może nie pomóc nawet bursztyn, który miał zostać znaleziony w tamtej okolicy. Im więcej go bowiem będzie, tym ceny będą bardziej spadać. Poza tym nie wiadomo w tej chwili ile tak naprawdę tego bursztynu się w ogóle znajdzie.
450 lat na zwrot inwestycji?
Że koszt inwestycji będzie wyższy niż zapowiadany mówiło się od dawna. Ekolog Adam Wajrak szacował, że firma, która wygra przetarg na budowę będzie mogła się na nim nieźle obłowić.
Przekop Mierzei Wiślanej może okazać się transportowym fiaskiem – prognozują ekonomiści. Drzewa wyrżnięte w asyście policji, mnóstwo kontrowersji co do braku pozwoleń na inwestycję i ciągle jedno pytanie: po co? Ta inwestycja może być finansową dziurą bez dna.
Zdaniem ekonomistów czas zwrotu inwestycji może osiągnąć bowiem nawet do 450 lat. Brak jest bowiem ładunków, których przewożenie tą drogą byłoby racjonalne.
Kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną będzie miał 1,3 kilometra długości i 5 metrów głębokości. Ma umożliwić wpływanie do portu w Elblągu jednostek o parametrach morskich: zanurzeniu do 4 metrów, długości 100 i szerokości 20 metrów. Skróci drogę wodną o ponad 90 kilometrów w jedną stronę, a czas transportu o niemal 12 godzin. Stał się przy tym jedną z najbardziej kontrowersyjnych inwestycji ostatnich lat.