Mateusz Morawiecki dostanie rachunek za prąd od miasta Łódź
Mateusz Morawiecki dostanie rachunek za prąd od miasta Łódź Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Pierwszy o sprawie alarmował "Dziennik Łódzki", teraz rachunki miasta publikuje Radio Zet. Wynika z nich, że np. łódzki port lotniczy zapłacił za prąd 112,2 tys. zł (rok wcześniej 69,3 tys. zł), szpital im. Karola Jonschera 46,7 tys. zł (rok wcześniej 28,2 tys. zł).
Miasto ma żal w tej sprawie do premiera, który zapewniał, że nie zapłacą więcej za prąd. Ceny prądu miały wrócić do poziomów z zeszłego roku. Wcześniej firmy energetyczne chciały podwyżek nawet o 30 proc.
Przepisy zmieniły się jednak w lutym tego roku. Wcześniej firmy energetyczne musiały podpisać nowe umowy do końca marca tego roku. Po zmianie, mają 30 dni na podpisanie umowy z odbiorcami od momentu wejścia w życie rozporządzenia ministra energii.
Rozporządzenia nie ma nawet w planach
A tej na razie nie ma nawet w planach. Do tego czasu samorządy zmuszone są do radzenia sobie z wyższymi rachunkami. Dlatego wiceprezydent miasta wysłał do kancelarii premiera i Ministerstwa Energii pisma z zapytaniami o wzrost cen za energię. Na razie jednak odpowiedzi na horyzoncie nie widać.
To nie jedyny problem rządu z cenami prądu. Firmy energetyczne miały otrzymać bowiem dopłaty za pozostawienie cen energii na tym samym poziomie. W tej chwili brakuje jednak na nie ok. 6 mln zł. Z tego powodu firmy energetyczne mogą pozwać skarb państwa.
Ustawa o zmianach cen energii, podobnie jak wiele ustaw tego rządu została przyjęta na szybko i bez przemyślenia. Wcześniejsze zapisy ustawy nie spodobały się Brukseli. Unia Europejska wytknęła Polsce przede wszystkim ograniczanie roli regulatora – czyli w polskim przypadku Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Z tekstu ustawy trzeba było zatem wykreślić wszystkie zapisy, które tego dotyczyły.