"Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii nie zamierza likwidować ani ograniczać sprzedaży marek własnych" - poinformował wiceminister w odpowiedzi na interpelację poselską. To oznacza, że wielkie sieci handlowe mogą odetchnąć z ulgą. Przynajmniej na razie.
Ta wiadomość gruchnęła jak grom z jasnego nieba. – Chcemy zaproponować ustawę, która w sposób obligatoryjny i realny obniży możliwość sprzedaży przez sieci wielkopowierzchniowe ich własnych produktów, pod ich własną marką – mówił premier Mateusz Morawiecki w trakcie Europejskiego Forum Rolniczego w Jasionce.
Branża przestraszyła się możliwości ograniczeń i zaczęła szukać obejść jeszcze nienapisanych przepisów. Ich zdaniem wystarczyło kupić zakłady przetwarzające żywność, by stać się jej producentem, a nie właścicielem marki.
Jak pisze dziennik "Fakt", sieci handlowe mogą odetchnąć z ulgą. Wiceminister przedsiębiorczości powiedział, że w tej chwili żadne prace nad zmianami w ustawach nie mają miejsca. Ministerstwo jednak monitoruje sytuację w branży pod kątem "konkurencji wolnorynkowej i uczciwych relacji pomiędzy przedsiębiorcami w łańcuchu dostaw handlowych".
Konsumenci pokochali marki własne
To dobra wiadomość nie tylko dla wielu producentów, którzy opierają swoją działalność na współpracy z wielkimi sieciami handlowymi, ale także dla konsumentów.
Marki własne sprawiają bowiem, że sieć handlowa wykupuje od producenta towar pod warunkiem przygotowania go pod marką własną sklepu. Dla producenta to okazja do zwiększenia sprzedaży, dla sieci - możliwość zaoferowania jakościowych produktów w niższej cenie. Ta z kolei przyciąga konsumentów.
Szacuje się, że udział marek własnych w koszyku spożywczo-chemicznym ustabilizował się w Polsce, w ujęciu wartościowym, przeciętnie na poziomie ok. 20 proc. W skali europejskiej marki własne dobijają jednej trzeciej udziału wartościowego w rynku – i udział ten rośnie w tempie 1 proc. rocznie.