Linie lotnicze na każdym kroku szukają oszczędności. Mniejszy bagaż, droższe bilety to tylko niektóre z możliwości. Coraz głośniej mówi się jednak o... ważeniu pasażerów.
Po co? Na to pytanie odpowiada serwis Business Insider. Chodzi tutaj o wyważenie samolotu, oraz ilość paliwa, która będzie potrzebna w trakcie lotu. Im dokładniej uda się to obliczyć, tym więcej można zaoszczędzić, nie zabierając niepotrzebnego zapasu paliwa.
A jak na razie kalkulacje przyjmują wartości uśrednione. W latach dziewięćdziesiątych statystyczny pasażer bez bagażu ważyć miał 82 kg, jeśli był mężczyzną i 67, jeśli był kobietą. Obecnie w Europie przyjmuje się, że standardowy pasażer będzie ważyć 88 kg, niezależnie od płci.
Dane te na pierwszy rzut oka wydają się nieco zawyżone. Dlatego linie lotnicze szukają sposobów, by je urealnić. I choć oszczędność paliwa na jednym pasażerze byłaby niewielka, to w skali rocznej dawałoby to milionowe oszczędności.
Dyskretnie zważą pasażęra?
Brytyjski startup Fuel Matrix chce wprowadzić na lotniskach urządzenia do dyskretnego ważenia pasażerów. Mogłoby to mieć miejsce np. podczas kontroli bezpieczeństwa. Dzięki temu linia miałaby pewność, że wszyscy pasażerowie wzięli udział w nowej procedurze.
W 2017 roku Finnair prowadził dobrowolny program ważenia pasażerów-ochotników przed lotem w swoim hubie w Helsinkach. Przewoźnik nie ujawnił jednak ich wyników, tłumacząc, że były one zbierane na użytek wewnętrzny.
Dlaczego tanie bilety powoli się kończą? – Ceny biletów proponowane przez linie lotnicze są o 10-15 proc. zbyt niskie, aby wyjść na zero. Zyski? Można o nich zapomnieć – przestrzega Boeing. Zwłaszcza na rynkach, takich jak Indie, gdzie loty są tanie, a przewoźnicy działają na minimalnych marżach.