Wydawałoby się, że strajk pilotów skandynawskiej linii lotniczej nie wpłynie na życie Polaków w żaden sposób. Jednak jak się okazuje, linia ta latała również z polskich lotnisk, między innymi z Gdańska. Wielu pasażerów czekają więc utrudnienia.
W strajku od ubiegłego piątku bierze udział ok. 1,5 tys. pracowników. Żądają wyższych pensji - opisuje "Gazeta Wyborcza".
W związku z utrudnieniami odwołano już 70 proc. lotów, a ucierpi na tym w sumie ok. 170 tys. pasażerów. Między innymi osoby lecące z Gdańska do Kopenhagi. Zamiast czterech lotów aktualnie odbywają się dwa.
Rickard Gustafson, prezes firmy, cytowany przez gdańskie lotnisko, powiedział że jest bardzo zaniepokojony, że strajk pilotów nie został rozwiązany i że nadal wpływa na tak wielu pasażerów.
Szef spółki szuka rozwiązania
- Konsekwencje są poważne dla wszystkich podróżnych, dla społeczeństwa, a także dla wszystkich naszych pracowników, którzy pracują przez całą dobę, aby pomóc wszystkim. Wymagania stawiane przez związki pilotów pociągają za sobą znaczne zwiększenie kosztów SAS, które zagroziłyby długoterminowej konkurencyjności firmy, a co za tym idzie, miejscom pracy wszystkich pracowników SAS. Jesteśmy gotowi kontynuować negocjacje i znaleźć rozwiązanie - poinformował Gustafson.
Piloci linii SAS domagają się podwyżek pensji o 13 procent. Obecnie zarabiają ok. 93 tysięcy koron szwedzkich, czyli równowartość ponad 37 tysięcy złotych miesięcznie.
Obecnie latają tylko te, które obsługują partnerzy firmy – obsługują one ok. 30 proc. rejsów. Samoloty SAS nie latają również do i z Polski. Odwołano loty między Kopenhagą i polskimi miastami (Warszawą, Krakowem i Gdańskiem).
Pamiętać trzeba także, że część pasażerów zostanie dotknięta strajkiem pracowników lotnisk w Wielkiej Brytanii i Włoszech. Londyński strajk potrwa do trzeciego maja. Spółka, której pracownicy strajkują obsługuje m.in. samoloty WizzAir.