Nabywcy mieszkań przy ulicy Czapelskiej na warszawskiej Pradze Południe są w kropce. Część z nich kupiła lokale, których, jak się okazało, jednak nie ma. Zamieniły się bowiem w antresole, należące do mieszkań poniżej. Z kolei nabywcy, których nabyte powierzchnie magicznie się powiększyły, do antresoli muszą dopłacić nawet pół miliona. A wcale nie chcą.
Sprzedała więcej mieszkań, niż miała
O poczynaniach spółki Inwestplan Czapelska 25 pisze dziennikarka „Gazety Wyborczej” Małgorzata Kolińska-Dąbrowska. Właściciel firmy Remigiusz Krakowski pojawił się na rynku deweloperskim „znikąd” około cztery lata temu. Dziś prowadzi działalność pod szyldami różnych spółek celowych.
Jego firma Inwestplan w latach 2016-19 sprzedała 56 lokali mieszkaniowych przy ul. Czapelskiej 25. Nabywcy 14 lokali na ostatnim, czwartym piętrze, wpłacili pieniądze i od kilku lat doglądali prac budowlanych w zakupionych przez siebie mieszkaniach.
Teraz okazuje się jednak, że podstawowy projekt budowlany przewidywał jedynie 42 mieszkania. Jest to wymóg formalny - zabudowa w tym rejonie nie może być zbyt gęsta, a jej wskaźnik intensywności powinien być niższy niż 3,0, co jest możliwe jedynie przy 42 lokalach. W związku z tym na trzecim i czwartym piętrze Inwestplan zaplanował mieszkania dwupoziomowe.
Lokatorzy nabici w butelkę
Mimo to spółka sprzedała 14 mieszkań na samej górze jako odrębne lokale. Teraz deweloper burzy ściany wewnętrzne w mieszkaniach na ostatnim piętrze i „dostosowuje stan faktyczny do projektu budowlanego”. Nabywcom 14 przerabianych lokali rozwiązuje umowy i obiecuje oddać pieniądze.
– Na pewno w pierwotnym planie były tu antresole. Inaczej deweloper nie dostałby pozwolenia na budowę. Potem, nie wiadomo jak, pojawił się plan sfałszowany. Na jego podstawie ludzie kupowali mieszkania. Następnie, po interwencji powiatowego nadzoru budowlanego, trzeba było samowolkę wyburzyć i przywrócić stan pierwotny – dedukują lokatorzy w rozmowie z „Wyborczą”,
Pokrzywdzeni nabywcy prowadzą własne śledztwo dotyczące tej sprawy. Niestety nikt nie chce z nimi rozmawiać. NeoBank, który udzielił Krakowskiemu kredytu, odsyła ich do dewelopera, gmina do urzędu miasta, spółka z powrotem do banku. Sam deweloper pozostaje nieuchwytny - nie odbiera telefonów, a biura jego spółek są puste lub wirtualne.
Kontakt jest jedynie z wiceprezesem Inwestplanu, Piotrem Gocłowskim. Ten twierdzi, że w sprzedaży lokali na ostatnim piętrze nie brał udziału, a w zarządzie spółki jest od niedawna. Teraz sprząta bałagan, który pozostawił po sobie Krakowski.
„W kasie spółki nie ma pieniędzy. Gocłowski, tak jak właściciele znikających mieszkań, uważa, że to przekręt. Jest za wprowadzeniem do spółki syndyka. Do sądu poszły wnioski upadłościowe. Mija czas, a warszawski sąd gospodarczy nie reaguje” – pisze „GW”. Pieniędzy lokatorzy do tej pory nie odzyskali i powoli tracą na to nadzieję.
Rynek mieszkań w Polsce
Sytuacja na rynku deweloperskim w Polsce w ostatnich latach jest dość napięta. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, na nowe mieszkanie trzeba czekać dziś nawet dwa lata. W związku z tym Polacy kupują je nawet na etapie projektów.
Nowelizacja przewiduje "stworzenie całościowego, domkniętego systemu ochrony konsumenta i bezpiecznego rynku deweloperskiego".
– Dziś sytuacja wygląda tak, że jeśli firma upadnie albo zaprzestanie budowy, to ryzyko ponosi konsument. Uważamy, że ryzyko niepowodzenia inwestycji jest ryzykiem biznesowym, więc ten akcent powinien zostać przeniesiony w kierunku branży – argumentowała projekt wiceprezeska UOKiK, Dorota Karczewska.