YouTube na przestrzeni lat przeszedł ogromną metamorfozę. Z serwisu, w którym zamieszczano krótkie filmy, stał się potężnym narzędziem do zarabiania pieniędzy, ale także osobliwym medium, które kreuje postrzeganie rzeczywistości przez pokolenia Y i Z. Wielu przedstawicieli tych generacji widzi w serwisie nie tylko rozrywkę, ale szansę na spełnienie zawodowe. O tym, jak zmienił się YouTube, opowiada w rozmowie z INNPoland.pl Rafał Masny z Abstra.
Masny razem z ekipą Abstrachuje.tv doszli od jednego kanału do firmy, która co miesiąc produkuje około 50 filmów dla 15 kanałów z portfolio Abstra.
Byliście jednymi z pierwszych, którzy zaczęli zarabiać na YouTube. Dużo się zmieniło. Teraz każdy by tak chciał.
Kontrast pomiędzy tym, jak wyglądał YouTube w 2012 roku, kiedy zaczynaliśmy z Abstrachuje.tv, a sytuacją teraz jest ogromny. Na rynku jest znacznie więcej kasy, ponieważ znacznie więcej ludzi ogląda YouTube’a.
Są już twórcy, którzy potrafią utrzymać się tylko i wyłącznie z AdSense’a, zarabiając nawet po 100 tys. zł miesięcznie. Jest to oczywiście mniejszość – należą do niej wyłącznie najpopularniejsi twórcy, którzy regularnie publikują. Coraz więcej firm nawiązuje współpracę komercyjną z YouTuberami, dzięki czemu twórcy zarabiają jeszcze większe kwoty niż wyłącznie z wyświetleń.
Podsumowując, w 2012 roku nikt nie osiągał takich wyników oglądalności jak teraz, a marki jeszcze nie prowadziły ekspansji na YouTube, przez co świadomość istnienia YouTuberów wśród społeczeństwa była znacznie niższa.
Czemu nie osiągali wtedy takich wyników?
W 2012 roku treści nie były tak wysoko zasięgowe, bo aż tylu ludzi nie korzystało z YouTube, w związku z czym aż tak częste publikacje filmów nie miały sensu. Teraz znajdziesz kanały, które potrafią osiągnąć po milion wyświetleń co 2 dni. W dłuższej perspektywie są w stanie nabijać po 40 mln wyświetleń, co przekłada się na zarobek w wysokości ok. 80 tys. zł. To taka kalkulacja na kolanie, ale to są tego rzędu pieniądze i wyświetlenia.
YouTube puchnie pod względem liczby kanałów, wyświetleń, a co za tym idzie – jest zdecydowanie więcej pieniędzy do podziału. Jednocześnie minął już moment szczytowy, gdy można było zarobić 100-150 tys. za jeden film, choć zdarzają się i takie okazje. Dziś zarobki twórców na YouTube uśredniłbym do 30-40 tys. zł za film.
Trudniej teraz zabłysnąć, chyba że skandalem.
Zdecydowanie. Po pierwsze, trudniej przebić się do świadomości widzów, ponieważ codziennie powstają nowe kanały. Co więcej, coraz częściej nisze gatunkowe i wiekowe się przenikają. Z jednej strony coraz więcej twórców decyduje się tworzyć maksymalnie uniwersalne treści, trafiające do możliwie dużej grupy odbiorców.
Z drugiej strony tematy zdawałoby się niszowe cieszą się coraz większą popularnością. Dużo ludzi decyduje się na użycie szoku jako narzędzia promocji, chcąc stać się popularnym youtuberem. To całkiem prosty zabieg, bo w miarę łatwo jest kogoś obrazić albo zrobić coś obrazoburczego. Nie potrzeba do tego kreatywności, tylko analizy tego, co ludzi szokuje.
Przykładem takiego szoku jest FAME MMA. Wyrosło na kanwie patostreamerów. Czy to odpowiedni sposób na marketing?
Eventy, jak FAME MMA, są bardzo namacalną formą, pozwalającą na ukazanie twórcy z nieco innej perspektywy. To trochę tak, jakby odbiorca mógł zaznać youtubowych treści w prawdziwym życiu. W FAME MMA było parę osób związanych z patostreamem na początku, ale jego model funkcjonowania się zmienił, aktualnie do walk organizatorzy postanowili zapraszać ludzi z nieco innej bajki.
Ale niewątpliwie twórcy wybili się na tym.
Na pewno format na początku z tego skorzystał, ale formuła została rozwinięta. W FAME MMA biorą również udział raperzy i wydaje się, że oni też chcą kreować już nieco inny wizerunek tego wydarzenia. To wciąż show żerujące na prowokacji, ale niekoniecznie na ludziach z „patostreamowego” środowiska, tylko na popularnych osobach, które chcą stanąć przeciwko sobie w oktagonie.
Ten rozrost youtuberów nie miał swojej ceny w postaci spadku jakości?
Nie uważam, by fakt, że coraz większej liczbie osób udaje się utrzymać dzięki YouTube’owi, miał negatywny efekt na udostępniane tam treści. Moim zdaniem większa ilość twórców powoduje zwiększenie konkurencji, co może przekładać się na wzrost jakości wideo. Nowi twórcy przecież nie muszą wchodzić na YouTube wyłącznie po to, by tworzyć złe treści albo desperacko próbować zarabiać.
Myślę, że większość tworzy z autentycznej woli kreowania czegoś fajnego, a nie w celu cynicznej chęci wykorzystania YouTube’a jako narzędzia do pomnażania hajsu. Przecież nikt nie powie, że gdy zakładasz firmę, to twoim celem jest bezczelne gonienie za zyskiem i chęć wykorzystania twoich pracowników.
Nowi są zachęceni bogatym lifestylem już istniejących.
Ludzie widzą innych, którzy zbudowali na YouTube prawdziwe firmy, dzięki którym żyją na całkiem wysokim poziomie. Oczywiście jest to ciężka praca. Osoby z zewnątrz często nie zdają sobie sprawy, że np. za produkcjami Abstra stoi cały sztab ludzi – operatorzy, scenarzyści, kierownicy produkcji etc.
Rosnący rynek sprawia, że pojawia się na nim coraz więcej ludzi, którzy chcą wyciągać z niego pieniądze. Wzrasta jakość produkcji na YouTube, ale jednocześnie wielu ludzi odczuwa nostalgię za starym, amatorskim YouTube’m. Myślę, że niemal na każdym rynku taki efekt będzie odczuwalny.
Masz jakiś swój sposób na to unikanie miernej jakości treści?
Nie powinniśmy być niewolnikami karty na czasie. Większość wyświetleń pochodzi z tzw. głównej strony, czyli tego, co podpowiadają nam algorytmy, jeśli jesteś zalogowany. I szczerze, to – przynajmniej u mnie – YouTube nie podsuwa mi żadnych kiepskich treści. Jestem użytkownikiem YouTube od czasu powstania tej platformy i są mi sugerowane jedynie fajne i wartościowe rzeczy.
YouTube jest tym, co oglądamy i jeżeli boimy się, że wchodząc na platformę YouTube będzie nas atakował jakimiś kiepskimi treściami, to tak nie jest. No chyba, że takiego właśnie kontentu szukamy. YouTube podpowiada nam bardzo fajne wyselekcjonowane treści, wyłącznie na podstawie tego, co oglądamy.
Skąd zatem to poruszenie na YouTube?
To jest duży błąd percepcyjny przekazywany przez stare media. Bardzo mnie to irytowało w kontekście patostreamerów. Z przekazów medialnych wynikało, że nagle cała społeczność YouTube zaczęła jarać się tym, że ludzie piją alkohol.
Kiedyś patostreamerzy byli zjawiskiem marginalnym. To nigdy nie był szczyt popularności, ale w pewnym momencie patostreaming stał się bardzo głośnym zjawiskiem, które zostało bardzo rozdmuchane przez media tradycyjne. Cały czas obok patostreamingu istniała większość treści, która była OK. I tak już będzie zawsze.
Te zjawiska będą stale koegzystować i trzeba zrozumieć, że YouTube to nie telewizja, w której jest narzucona ramówka. Nagle Magda Gessler nie zmieni się nagle w Magicala. Na YouTube możesz znaleźć tony wartościowych treści, których jest znacznie więcej niż tych, które należałoby zaorać. Trzeba tylko chcieć i potrafić odpowiednio selekcjonować treści, które chce się oglądać.
Są jeszcze jakieś inne źródła dochodów?
W ostatnich latach YouTuberzy wyszli bardzo mocno poza YouTube. To też się wiąże z kwestiami zarabiania poza tą platformą, ale również wzrostem znaczenia youtuberów jako istotnych postaci w innych mediach społecznościowych oraz w mediach tradycyjnych. Gdzie YouTuberzy sobie poszli?
No właśnie, gdzie?
Poszli do telewizji, np. ja wziąłem w zeszłym roku udział w programie "Lepiej późno niż wcale" na Polsacie, Gimper w "Tańcu z gwiazdami", Rezi był jurorem w "The Brain". Inna sprawa, że youtuberzy zakładają firmy, już nie tylko takie, które zajmują się wyłącznie online’m.
Radek Kotarski jest właścicielem wydawnictwa, Ajgor Ignacy ma studio produkcyjne, my założyliśmy Abstra – w mniej niż 2 lata staliśmy się największym niezależnym producentem wideo na YouTube w Polsce. Co miesiąc produkujemy około 50 filmów dla 15 kanałów z naszego portfolio. A myślimy o ekspansji dalej, na inne platformy.