Czasy podlewania ogródków, napełniania basenów czy mycia samochodów wodą z wodociągów w podradomskich gminach się skończyły. Tamtejsi wójtowie i burmistrzowie apelują do mieszkańców, by oszczędzali wodę, gdyż zwyczajnie jej nie ma.
Pod Radomiem zakaz korzystania z wody
Jak czytamy w radomskim wydaniu „Gazety Wyborczej”, mieszkańcy podradomskich miejscowości i wsi cierpią na brak wody. W ubiegłym tygodniu do położonego pod lotniskiem Janowa strażacy dowozili wodę, zaś na stronach internetowych gmin Jedlni-Letniska, Zakrzewa, Wolanowa i Gozdu wójtowie zamieścili apele do mieszkańców o oszczędne gospodarowanie wodą.
Wójt Gozdu Paweł Dziewit poszedł nawet o krok dalej. Zamiast zakończyć działania na ostrzeganiu, wydał zarządzenie zakazujące używania wody z wodociągów do podlewania trawników i ogrodów warzywnych oraz podlewania upraw działkowych, rolnych i sadowniczych, folii i szklarni ogrodowych, napełniania basenów i mycia pojazdów mechanicznych.
Wobec osób, które nie będą przestrzegać nowych zasad, zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne, przewidziane w przepisach o wykroczenie. Jak zapewnia wójt, choć w gminie są rolnicy, hodujący trzodę chlewną lub bydło oraz uprawiający zboże i warzywa, nie dzwonią oni z uwagami w sprawie zarządzenia.
Radom jeszcze ma wodę
Jak podaje „GW” Paweł Olszewski, wiceprezes Wodociągów Miejskich w Radomiu, miasto jest w najbardziej komfortowej sytuacji i wszystko wskazuje na to, że mieszkańcy miasta w najbliższym czasie nie będą mieć problemów z wodą.
– Mamy kilkanaście ujęć wody, w tej chwili czynnych jest osiem. Kilkadziesiąt studni pracuje praktycznie stale, mamy też studnie zapasowe. Regularnie kontrolowany jest poziom zwierciadła wody w studniach i nie widać jego niepokojącego obniżenia. Najważniejszy jest system pierścieniowy, który mamy w Radomiu. W przypadku ewentualnych zakłóceń w pracy któregokolwiek ujęcia, co spowoduje problem z dostarczeniem wody do sieci, zadanie zasilenia w wodę danego obszaru miasta przejmą pozostałe pracujące ujęcia – tłumaczy.
Zmiana klimatu
W środę 26 czerwca, w Polsce padł rekord ciepła. W Lubuskiem odnotowano temperaturę wynoszącą... 38,2 st. C. W innych miejscach Polski wcale nie było o wiele chłodniej.
Zaś wody w Polsce brakuje. Nasze zasoby wodne są porównywalne z... egipskimi. Pewnego dnia Polaków może czekać czarny scenariusz - możemy ocknąć się w rzeczywistości, w której odkręcając kurki, z kranów nie wyleci nawet kropla wody. Taką wizję wykreował Dariusz Witkowski, dyżurny hydrolog z Centrum Nadzoru Operacyjnego Państwowej Służby Hydrologiczno-Meteorologicznej, działającego przy Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej.