Polacy mają coraz więcej oszczędności, ale trzymanie ich na kontach oszczędnościowych i lokatach uznają za bezcelowe – w końcu oprocentowanie jest śmiesznie niskie. Dzięki temu dajemy zarabiać bankom potężne sumy.
W ciągu ostatniego roku o ponad 16 proc. urosły depozyty bieżące, czyli głównie nieoprocentowane środki gromadzone na prawie nieoprocentowanych rachunkach oszczędnościowo-rozliczeniowych (ROR) i częściowo na kontach oszczędnościowych, które nie są tak dobrze oprocentowane jak depozyty terminowe, czyli lokaty – pisze Rzeczpospolita. Zaś wysokość środków zgromadzonych na lokatach wzrosła jedynie o 3,3 proc., do 301 mld zł.
W efekcie na depozytach bieżących (czyli ROR-ach) leży już 501 mld zł, co stanowi rekordowe 63 proc. wszystkich depozytów klientów indywidualnych. Jeszcze dwa lata temu było to 55 proc., cztery lata temu – 50 proc., a sześć – tylko nieco ponad 45 proc.
Oprocentowanie lokat jest słabe
I to ono jest w głównej mierze przyczyną tego, że Polacy nie oszczędzają w bankach. Jeśli na lokacie można zarobić 1,5-1,7 proc. w skali roku, to oznacza, że od każdego zamrożonego tysiąca dostaniemy 17 złotych w skali roku. To na tyle niewiele, że większość osób przestała szukać już jakichkolwiek ofert lokowania pieniędzy.
A tak naprawdę lokaty, czy w ogóle formy oszczędzania przynoszą dziś straty. Bo od zarobku owych 17 złotych trzeba zapłacić jeszcze 19 proc. podatku a w tym czasie inflacja zje 2,5 proc. Wartości naszych oszczędności - czyli 25 złotych z każdego tysiąca.
Mimo wszystko lokata i tak jest bardziej opłacalna (czytaj: mniej na niej stracisz), niż trzymanie pieniędzy na ROR-ach, które coraz częściej nie są w ogóle oprocentowane.
Niedawno okazało się, że Polacy w końcu zaczęli odkładać pieniądze na przyszłość. Jak wynika z przeprowadzanego co miesiąc badania Głównego Urzędu Statystycznego, większość Polaków deklaruje, że oszczędza pieniądze. To pierwszy taki wynik w historii - zazwyczaj o wiele lepiej szło nam ich wydawanie.