Większe firmy płacą pracownikom przeciętnie już 5,18 tys. zł brutto – wynika z najnowszych, lipcowych danych z Głównego Urzędu Statystycznego. To o 7,4 proc. więcej niż rok temu. Rynek jest zaskoczony.
Zarobki w górę
Tego ekonomiści się nie spodziewali. Według GUS przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w lipcu 5 182 zł brutto. To o 7,4 proc. więcej niż rok temu. Tymczasem, jak zauważa portal money.pl, rynek oczekiwał zaledwie 7,1 proc. wzrostu.
Z wyliczeń serwisu wynika, że przy tej kwocie pracownik, zatrudniony na umowę o pracę, zarabia 3 677 zł netto. Z kolei pracodawca, zatrudniając pracownika i płacąc mu pensję brutto w wysokości 5 182 zł, wydaje średnio 6 244 zł. Resztę kwoty zabiera państwo.
Wzrosło również zatrudnienie w firmach z minimum 10 pracownikami. W lipcu zwiększyło się o 2,7 proc., czyli o 6,3 tys. osób w porównaniu z czerwcem. To oznacza, że dziś jest o 166 tys. miejsc pracy więcej niż w ubiegłym roku.
Sposób wyliczania danych przez GUS
Choć wzrost wynagrodzeń nie dziwi w kontekście rekordowo niskiego bezrobocia i wzrostu zatrudnienia w dużych firmach, to jednak ostatnio opozycja podważyła sposób wyliczania danych przez GUS, o czym informowaliśmy w INNPoland.pl.
Najwięcej wątpliwości ma poseł Krzysztof Brejza, który tropi przekręty władzy. Wystąpił do GUS z interwencją w sprawie zmian w sposobie obliczania inflacji w ostatnich latach. Według niego doszło do zmiany metody obliczania wskaźnika.
Nieścisłości w wyliczaniu inflacji dostrzegają również nie tylko eksperci, ale też zwykli obywatele. Statystyczny klient sklepu spożywczego za zwykłe, codzienne zakupy płaci o wiele więcej (szczególnie widać to na przykładzie warzyw, które podrożały 5 razy rok do roku), zaś wskaźnik inflacji ledwo drgnął.