Większość Polaków opowiada się za wycofaniem najdrobniejszych monet z obiegu. Dla handlowców i kupujących groszówki są tylko problemem. W sklepach coraz częściej zamiast “mogę być winna grosika?” słychać głos klienta “resztę już bez tego grosza poproszę”.
Jak pokazują badania przeprowadzone dla Wirtualnej Polski przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna na próbie 1057 osób powyżej 18 lat, większość Polaków popiera pomysł wycofania groszówek z obiegu. Aż 70 proc. rodaków uważa, że powinny zostać wycofane z obiegu - szczególnie ze względu na fakt, że ich wyprodukowanie kosztuje więcej, niż nominalna wartość.
Ile kosztuje 1 grosz?
Trudno powiedzieć dokładnie, bo Narodowy Bank Polski uważa, że to tajemnica. Niemniej można przypuszczać, że wybicie monety o nominale 1 grosza kosztuje nawet 5 groszy.
Moneta o nominale 1 grosza waży 1,64 grama i wykonana jest z mosiądzu manganowego. Stop ten zawiera w sobie 59 proc. miedzi, 40 proc. cynku i 1 proc. manganu.
Co ciekawe, nawet wartość groszówek w formie złomu byłaby o wiele wyższa, niż ich nominał. W zależności od skupu, za monety o łącznej wartości ok. 6 złotych, można byłoby dostać ok. 11 – 12 złotych. Oczywiście czysto teoretycznie, bo sprzedaż pieniędzy na złom jest zakazana.
Do powtórnego przerobienia mogą trafić jedynie monety wycofane z obiegu z powodu uszkodzeń albo po zmianie waluty na inną.
Szwecja, Rosja, Izrael, Czechy, Dania i Holandia - to kraje, które już wycofały z obrotu bilony o najmniejszym nominale. W ostatnim czasie zrobi to również Belgia - od grudnia Belgowie nie zapłacą w sklepie jedno- i dwucentówkami, a najniższą monetą będzie 5 eurocentów.
Brak jedno- i dwucentówek spowoduje, że sprzedawcy będą musieli zaokrąglić ceny na półkach sklepowych. Dla jednego lub dwóch centów w dół, a dla trzech centów w górę.
Pozbycie się groszówek nie jest też możliwe z powodów prawnych. Dopóki polską walutą jest polski złoty, dzielący się na 100 groszy, nawet te najmniejsze nominały muszą być w obiegu. Nietrudno jednak zauważyć, że dzieje się z nimi coś dziwnego.
Groszówki sprawiają tak duży problem, gdyż zwyczajnie znikają z obiegu. Zagubione w kieszeniach spodni czy pralkach lub zalegające w szufladach, giną w wyliczeniach banków centralnych. W Czechach w 2001 r. odkryto, że niecałe 20 proc. monet o najniższym nominale wraca do obiegu. By uzupełniać ubytki, trzeba nie ciągle produkować.
Według danych Narodowego Banku Polskiego jedno-, dwu- i pięciogroszówki stanowiły w II kwartale 2019 roku prawie 67,5 proc. wszystkich monet – było ich ponad 12,5 miliarda. Ponadto – patrząc na dane z poprzednich okresów – ich liczba non stop się zwiększa w tempie szybszym od innych nominałów. Jak to możliwe, że z jednej strony ich nie chcemy i nie potrzebujemy, a z drugiej ich liczba na rynku rośnie?