Akcja Greenpeace, polegająca na zablokowaniu statku z importowanym węglem odbiła się szerokich echem w mediach. Aktywiści zostali szybko spacyfikowani przez Straż Graniczną. Pozostaje jednak palące pytanie: skoro nasz węgiel jest tak wspaniały, to po co sprowadzamy go z Mozambiku?
Okazuje się, że zużycie węgla w Polsce regularnie spada, podobnie jak jego wydobycie. Jednak mimo faktu, że potrzebujemy mniej węgla, coraz więcej musimy ściągać z zagranicy. Polskie złoża zaczynają się wyczerpywać, na dodatek to paliwo jest wydobywane z coraz większych głębokości. To zaś znacznie podwyższa koszty jego pozyskiwania.
Karolina Baca–Pogorzelska z "Dziennika Gazety Prawnej" w rozmowie z TOK FM zwraca uwagę, że Polska od zawsze importowała i eksportowała węgiel.
– To nie jest tak, że jak ma się węgiel, to ma się akurat ten, który jest nam potrzebny. Czasami ma się taki, który jest nam niepotrzebny, wtedy się go eksportuje. Jak czegoś potrzebujemy, to musimy kupić – tłumaczy.
Zaznacza jednak, że sytuacja zmieniła się od 2008 roku, kiedy to Polska zaczęła więcej węgla importować niż eksportować.
– Wynika to z tego, że mimo iż paradoksalnie jesteśmy największym w Unii Europejskiej producentem węgla kamiennego i drugim co do wielkości po Rosji w Europie, to nasze złoża wyczerpują się – wyjaśnia dziennikarka i autorka m.in. książki "Drugie życie kopalń".
Skąd w tym wszystkim wziął się Mozambik?
Tak egzotyczne kierunki sprowadzania węgla jak Kolumbia czy Stany Zjednoczone nie są niczym dziwnym. Oczywiście większość węgla sprowadzamy z Rosji. Węgiel ze wschodu nie dość, że jest tańszy, to na dodatek lepszy od polskiego. Mimo wszystko lepiej byłoby się od niego nie uzależniać.
Nawet kontrolowane przez państwo koncerny energetyczne PGE i Tauron wykorzystują już wschodni surowiec. Polskie kopalnie zmniejszają tymczasem wydobycie, tylko jedna z nich (Bogdanka) zapowiedziała, że dostarczy na rynek więcej, niż planowała (o 0,4 mln ton).
Baca-Pogorzelska wyjaśnia, że węgiel z Mozambiku jest wysokiej jakości i w Polsce używa się go głównie do celów metalurgicznych. A skoro jest tańszy od polskiego, to firmy nie widzą nic zdrożnego w kupowaniu właśnie jego. Różnica w cenie a także preferowanych parametrach jest tak duża, że opłaca się ściągać go z południowo-wschodniej Afryki, niż kupować w Polsce.
Drogą morską przypłynęło w 2018 r. do Polski aż 10,4 mln ton węgla - podaje GUS. To już więcej niż połowa importu tego surowca. A łącznie sprowadziliśmy 19,1 mln ton węgla - wynika z danych Eurostatu. To historyczny rekord.
Dla porównania - polskie kopalnie wydobyły w 2018 łącznie nieco ponad 60 mln ton węgla. Wartość ta spada zresztą z roku na rok. W 2016 było to ok. 70 mln ton,rok później - 65,5 mln. W tej chwili polskie kopalnie zatrudniają ok. 83 tys. osób.
Sprowadzany węgiel poprawia wyniki polskich portów przeładunkowych. Ogółem wzrosła ona o 17,4 proc., a gdański port zaliczył wzrost o jedną czwartą. Jeśli przyjrzymy się natomiast przeładunkowi węgla i koksu, to w porównaniu z poprzednim rokiem wzrósł on o aż 43 proc.