Czym jest mityczna klasa średnia? Czy to ludzie nieźle wykształceni, którzy naprawdę dobrze zarabiają, mają oszczędności i stać ich na sporo? A może - jak chcą niektórzy ekonomiści - grupa 12 milionów Polaków, którym po prostu starcza do pierwszego?
PIE twierdzi, że praktycznie trzech na czterech pracujących Polaków należy do klasy średniej. Rodzi się więc pytanie – czy nasza klasa średnia faktycznie jest tak liczna i czy naprawdę przeganiamy pod tym względem Zachód?
Z najnowszego raportu PIE wynika, że uwzględniając kryterium dochodowe (ekonomiczne), w gronie osób w wieku 24-64 lata, do klasy średniej przynależy 54 proc. Polaków. Około 30 proc. obywateli należy do klasy niższej, a 16 proc. do klasy wyższej.
Porównajmy się do Zachodu
Jednocześnie - zdaniem PIE - liczebność klasy średniej w Polsce przewyższa liczbę obywateli takich państw jak Dania czy Szwecja.
– Wszystko jest oczywiście kwestią przyjętych kryteriów, ale wydaje się, że klasa średnia nie jest jednak kwestią tak egalitarną, jak twierdzą to niektórzy ekonomiści. Wydaje mi się, że tak szerokie zakreślenie granic jest pewnym nadużyciem. Oczywiście nie ma ścisłej definicji klasy średniej i można ten termin rozumieć różnie – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl socjolog Hubert Gieliński.
Dodaje, że obecnie najczęściej pod tym pojęciem rozumie się grupę, która jest zawodowo i finansowo samodzielna i osiągnęła pewien poziom dobrobytu. Są to więc pracownicy wyższego szczebla i przedsiębiorcy, mający na przykład nieruchomości. Mówimy jednak nie o dworku na obrzeżach miasta, ale raczej własnym domu lub mieszkaniu.
Klasa średnia w USA
W Stanach również funkcjonuje kilka definicji klasy średniej, ale ostatnie wyliczenia CNBC wskazują na to, że ta grupa się kurczy. Aby utrzymać przyzwoity standard życia 4-osobowej rodziny trzeba dysponować kwotą ok. 350 tys. dolarów rocznie. Tymczasem średnie zarobki w USA oscylują w okolicach 87 tysięcy dolarów. Zakładając, że w rodzinie pracują dwie osoby, daje to niespełna 175 tysięcy dolarów, czyli połowę tego, co oznacza przynależność do klasy średniej.
Tymczasem do polskiej klasy średniej PIE zaliczył osoby z rozporządzalnym dochodem netto w przeliczeniu na członka gospodarstwa domowego (EHDI) w przedziale od 1,5 do 4,5 tys. złotych. Jako drugie kryterium obrano sytuację zawodową. Zgodnie z nim reprezentant polskiej „middle class” jest zatrudniony na stanowisku średniego szczebla, na którym wykonuje przeważnie pracę umysłową. Uwzględniając oba kryteria oszacowano, że klasa średnia w Polsce liczy ok. 11-12 milionów osób.
Mediana (połowa ma mniej, połowa więcej) dochodu rozporządzalnego netto (ekwiwalentnego) przypadająca na członka gospodarstwa domowego wśród osób przynależących do klasy średniej wynosi 2,5 tys. zł.
– Ważnym elementem charakterystyki klasy średniej są aspiracje jej członków. Jeżeli chodzi o oczekiwania dotyczące wzrostu dochodu, to członkowie klasy średniej oceniają, że kwota, która pozwoliłaby na swobodne zaspokojenie potrzeb rodziny to średnio 6,6 tys. zł netto miesięcznie. Stanowi to kwotę o 1,9 tys. zł wyższą niż aktualnie mierzony średni dochód gospodarstw domowych przynależących do tej kategorii (4,7 tys. zł) – mówi Paula Kukołowicz, jedna z autorek analizy PIE.
W Polsce prawie połowa spośród szerokiego grona członków klasy średniej (45 proc.) ma zobowiązania kredytowe. Taka sama liczba osób nie zgromadziła żadnych oszczędności.
– Zdaniem wielu badaczy do klasy średniej w Polsce powinno się zaliczać osoby zarabiające co najmniej średnią krajową. Oznaczałoby to, że do tej grupy można zaliczyć około jednej trzeciej pracujących w Polsce osób. A to oznacza, że klasa średnia to nie 12 milionów ludzi, ale ok. 5,6 mln – mówi nam Gieliński.
Te wyliczenia są mniej więcej zgodne z tym, co mówi dr Bohdan Wyżnikiewicz, prezes Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych, powołując się na wyniki własnych badań. W 2015 roku opublikował on raport “Klasa średnia rośnie w Polsce”, w którym oszacował liczebność tej grupy na ok. 3 mln osób. Do 5,6 mln ciągle daleko, ale o wiele bliżej, niż do 12 mln. Pod uwagę trzeba też wziąć upływ czasu i możliwe poszerzenie klasy średniej w Polsce.
"Średniaki" na ustach polityków
Klasa średnia w ostatnich dniach coraz częściej pojawia się w przedwyborczych obietnicach przedstawicieli PiS. Kandydaci i prezes tej partii zapewniają, że zamierzają wspierać tę grupę społeczną. Czy jednak w ślad za zapewnieniami idą czyny? O to, co mogą mieć na myśli, zapytałem prof. Leszka Balcerowicza.
– Możemy tylko spróbować przytoczyć definicję klasy średniej, wedle której chodzi o ludzi utrzymujących się z własnej pracy. I takie osoby ze względu na swoje kwalifikacje i wykształcenie mają istotny wkład dla całego społeczeństwa i gospodarki. Zauważmy jednak, że np. zniesienie limitu 30-krotności składek ZUS oznacza, że każdy zarabiający powyżej 5,7 tys. zł netto będzie płacił aż 52 proc. swoich zarobków. To jest wręcz bicie w klasę średnią – podsumowuje Balcerowicz.