Kiedy szefowa irlandzkiej firmy zapowiedziała pracownikom trzydniowy weekend i cztery dni pracy, odpowiedziała jej jedynie cisza. Dziś opowiada, jak jej pomysł sprawdza się w praktyce i czemu jej pracownicy milczeli jak zaklęci.
– To było najgorsze pół godziny w moim życiu – twierdzi Margaret Cox, dyrektor ICE Group, firmy rekrutacyjnej z siedzibą w Galway w Irlandii. Jej historię przytacza serwis QZ, a powyższa wypowiedź dotyczy momentu, gdy ogłosiła, że każdy w firmie będzie pracował przez 4 dni w tygodniu.
Owe pół godziny później okazało się, że nikt nie potraktował jej słów poważnie, wszyscy myśleli, że to żart. Ale ten "żart" udało się wdrożyć, a efekty przeszły najśmielsze oczekiwania.
Firm, które zdecydowały się na podobny krok, jest jak na lekarstwo. Pionierem było prawdopodobnie Perpetual Guardian z Nowej Zelandii. Jej właściciel, Andrew Barnes, stał się wręcz międzynarodowym ewangelistą dla tej koncepcji. Twierdzi, że to same zalety: szczęśliwsi, bardziej lojalni pracownicy, niższa rotacja i większa wydajność.
Udało się też w Irlandii. Ponad 50 pracowników firmy zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy jest zachwyconych, procesy są bardziej wydajne, a kluczowe wskaźniki wydajności służące do śledzenia pracy nie spadły. Jeśli się zmieniły, to tylko na plus.
Pracownicy ICE pracują albo od poniedziałku do czwartku, albo od wtorku do piątku, co oznacza, że wszystkie ich weekendy trwają trzy dni.
Nie udałoby się bez trików
Cox opowiada, że konieczne było zastosowanie kilku sztuczek, by projekt odniósł pozytywny efekt. Po pierwsze, firma zainwestowała w nową technologię, która usprawniła procesy. Ale oprócz tego zmieniono nawyki pracowników. Poświęcają na przykład mniej czasu na rozmowy telefoniczne i media społecznościowe.
Prawdziwą rewolucję przeszły firmowe narady. Każde spotkanie ma harmonogram z limitami czasowymi dla każdego elementu, a ludzie przybywają na czas lub ryzykują poproszenie o wyjście.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, przeciętny pracownik spędza 51 proc. swojego dnia roboczego na bezsensownych czynnościach. Jednym z punktów do skreślenia na liście zadań, które uważane są za niezbędne, a w rzeczywistości bywają niepotrzebne, są spotkania. Według badań MIT przeciętny pracownik w czasie 45-letniej kariery spędza około 22 lat na spotkaniach. Jedna trzecia tego czasu marnowana jest na meetingi, które nie wnoszą żadnej wartości dodanej do jego pracy.
Firma wprowadziła również cotygodniowe 30-minutowe spotkania specjalnie dla osób, które potrzebują pomocy w swoich zadaniach. Jeśli ktoś natrafi na problem, może poprosić o pomoc kogoś innego - jawnie i na forum publicznym. W ten sposób nie traci czasu na szukanie chętnego do współpracy, nie odrywa innych od zajęć i nie zawraca głowy przełożonym.
Pracownicy ICE wykorzystują swój zwiększony czas wolny na różne sposoby. Do tej pory dwie osoby wróciły na studia, aby uczyć się w niepełnym wymiarze godzin, kilku rodziców twierdzi, że spędzają więcej czasu ze swoimi dziećmi. Inni grają w golfa i podróżują. Firma jest w Irlandii pionierem, ale związki zawodowe i inne grupy starają się, aby pracodawcy w tym kraju wypróbowali czterodniowy tydzień pracy.
Fórsa, jeden z największych związków zawodowych w kraju, ma nadzieję, że czterodniowa struktura może pomóc zmienić kulturę wokół długich godzin pracy i wspierać zatrudnienie w obliczu zmian technologicznych. Podobne postulaty mają brytyjskie związki.
Koncepcja czterodniowego tygodnia pracy cieszy się największym uznaniem w Hiszpanii (62,6 proc.), Wielkiej Brytanii (61,2 proc.), Holandii (60,4 proc.) i Francji (60,4 proc.).