Blob - gatunek śluzowca, który zachowuj się trochę jak zwierzę, choć na pewno nim nie jest. Po raz pierwszy zostanie pokazany w Paryskim Parku Zoologicznym.
Blob - gatunek śluzowca, który zachowuj się trochę jak zwierzę, choć na pewno nim nie jest. Po raz pierwszy zostanie pokazany w Paryskim Parku Zoologicznym. Fot. YouTube / AFP News Agency

Organizm ten nazwano "Blobem", najbliższym polskim odpowiednikiem jest słowo "Kleks". Stworzenie jest trudne do sklasyfikowania. Przypomina grzyb, lecz zachowuje się jak zwierzę, choć nie ma w nim nic specjalnie zwierzęcego.

REKLAMA
Blob jest dość dziwnym gatunkiem śluzowca (Physarum polycephalum). Nie ma żołądka, nie ma oczu, a potrafi wykrywać jedzenie, konsumować i je trawić. Jakby tego było mało, ten jednokomórkowiec, przecięty na pół, zaleczył się w ciągu kilku minut - podaje Reuters. Może się poruszać, choć nie ma nóg, a - do tego ma 720 płci.
Taką gratkę przygotował Paryski Park Zoologiczny - wystawa z Blobem w roli głównej będzie dostępna od soboty.
– Blob jest jedną z tajemnic natury. Zaskakuje nas, bo mimo że nie ma mózgu, potrafi się uczyć. A jeśli połączysz dwa organizmy, ten, który nauczył się więcej, przekaże wiedzę drugiemu – mówił Bruno David, dyrektor Paryskiego Parku Zoologicznego, cytowany przez Reutersa.
Jego imię to nawiązanie do jednego z pierwszych filmów Stevena McQeena - horroru klasy B z 1958 r.
Nie ma w nim jednak niczego "obcego", to czysta biologia. Badania nad śluzowcami wykazały, że pochłaniają substancje z otoczenia, by stwierdzić, czy są dla nich szkodliwe czy nie. Od biedy można ten proces nazwać uczeniem się. W określonych sytuacjach łączą się w większy organizm i wtedy dochodzi do przekazania "wiedzy", o czym wspomniał Bruno David.
Nie do końca wiemy, jak takie śluzowce nawigują, jak wybierają drogę przemieszczając się z jednego punktu do drugiego.
Tajemnicza kolonia mrówek
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, choć jako ludzkość wiemy wiele, natura wciąż skrywa przed nami tajemnice i potrafi zaskoczyć. Polscy badacze przed trzema laty odkryli w posowieckim bunkrze kolonię mrówek. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby mrówki te nie zachowywały się zupełnie inaczej niż zwykle.
Znalazły się w skrajnie nieprzyjaznym środowisku, musiały się dostosować. Żyły w stanie bliskim zagłodzeniu i nie rozmnażały się: nie ma królowych, samców i żadnego potomstwa. Cała populacja to tylko z samice-robotnice, których liczba jest uzupełniana przez mrówki, które miały pecha i spadły przez otwór klimatyzacji.