Znacie pewnie wiele osób, które pracowały w jednym miejscu przez wiele lat. Dekadę, dwie. Kiedy zdecydowały się odejść i robić coś nowego, słuch o nich zaginął. Tylko niewielki odsetek powrócił w glorii i chwale do poprzedniej sławy. Odejście z wieloletniej pracy jest wyczynem na miarę przepłynięcia oceanu wpław.
Kilkanaście lat temu Marek Niedźwiecki odszedł z radiowej Trójki. Dla mnóstwa fanów był to szok, bo Niedźwiedź był jednym z ludzi-symboli tej stacji radiowej. Zaczął pracować w Agorze, w Radiu Złote Przeboje. Na antenie był pogodny, ale w firmie wszyscy widzieli, że nie jest szczęśliwy. Po 3 latach wrócił do Trójki, którą traktuje jak swój dom. W branży medialnej było to chyba najgłośniejszy przypadek zmiany pracy, która na dodatek okazała się kompletnym niewypałem.
Ale i w ostatnich dniach w mediach wybuchło kilka bomb. Z Agory, medialnego koncernu, który obudowuje Gazetę Wyborczą, odchodzi Paweł Wujec. To jeden z pionierów cyfrowych mediów, w Agorze pracował 28 lat. Z kolei z Onetu odchodzi Paweł Pilarczyk, od niepamiętnych czasów kierujący w tym koncernie redakcją PCLab. Zakładał ją jeszcze jako niezależne medium.
– Tak, to prawda. Po 17 latach rozstaję się z PCLab.pl (w tym po 10 latach z Onetem / Ringier Axel Springer Polska). To dla mnie duża zmiana, głównie emocjonalna, bo jak wiecie, jestem założycielem PCLabu i wiąże mnie z nim szczególny sentyment. Czas jednak na nowe wyzwania. Nie żegnam się, bo zostaję w branży, ale na chwilę obecną nie zdradzam swoich planów – pisze Piła na Facebooku.
Paweł w branży jest od 1994 roku, wtedy zaczął pisać pierwsze teksty. Przez 25 lat stał się jednym z najbardziej znanych dziennikarzy technologicznych. We wrześniu 2002 uruchomił własny serwis PCLab.pl.
– Nie sądziłem jednak, że będę w stanie wyżyć z tego serwisu, ale pierwszą reklamę sprzedałem już w drugim miesiącu działalności. Przez cały ten czas zarabiałem jednak pisząc artykuły (rozliczane od sztuki) do w sumie 9 różnych magazynów komputerowych. Gdy okazało się, że PCLab.pl przynosi mi na tyle duże zyski, że nie muszę już dorabiać, w 2004 przestałem już pisać do druku i skoncentrowałem się wyłącznie na PCLabie – opowiada Paweł Pilarczyk w rozmowie z INNPoland.pl.
Następnie razem ze swoim serwisem wszedł w struktury Onetu.
– W korporacji zostałem niestety odsunięty od prac redakcyjnych, bo one w sumie nie przynosiły bezpośrednio pieniędzy firmie. Moim nowym zadaniem stało się utrzymywanie relacji z partnerami i pozyskiwanie nowych – mówi Paweł. Z tym akurat świetnie sobie radzi, ale nie znajduje satysfakcji.
– Chcę robić w życiu to, co lubię. Nie chcę pracować dlatego, że muszę, a dlatego, że chcę, że coś mi sprawia radość. W RASP już ta radość zaczęła ze mnie uchodzić. Dlatego decyzja, by odejść, do której dorastałem tak naprawdę od dłuższego czasu - nie była to decyzja spontaniczna, chociaż chyba nie dawałem tego po sobie za bardzo znać, bo wszyscy w firmie byli jednak tą decyzją zaskoczeni – dodaje.
Tłumaczy, że chce znowu wrócić na swoje.– Chcę coś zbudować od zera. Czy się uda? Tego nie wiem. Nie robiłem biznesplanu. Robię na czuja. Ale ja akurat zawsze tak działam. To raczej mało biznesowe podejście, ale ja nie lubię tracić czasu na tworzenie biznesplanów, wolę działać. A że wkładam wtedy w projekty całe swoje serce, całą energię, więc... na ogół one mimo wszystko wypalają – zapowiada.
Nie wiadomo też, co będzie robił Paweł Wujec, planów nie zdradza, ale zamierza zostać w szeroko rozumianej branży internetowej.
O czym pamiętać przy zmianie pracy po długim czasie?
– Osoba pracująca na określonym stanowisku lub w jednej firmie przez 15 czy 20 lat musi pamiętać o tym, że co 3 lata na jej poziom wchodzi kolejne pokolenie osób, które z powodzeniem mogą ją zastąpić. Wyobraźmy sobie dyrektora albo prezesa. W firmach awansuje się średnio co 3 lata, więc z każdym takim okresem kolejne pokolenie teoretycznie wchodzi na jego poziom. Po 30 latach pracy masz więc 10 razy więcej konkurentów, niż gdy zaczynałeś pracę. A stanowisk wcale aż tyle nie przybyło - mówi w rozmowie z INNPoland.pl Piotr Goliński, partner w CTER, firmie doradztwa personalnego.
Dodaje, że przyczyn zmiany jest sporo, w tym wiele osobistych. Ale bywa i tak, że pewne branże po prostu zaczynają się kurczyć, a zatrudnionym w nich osobom robi się ciasno.
– Są przecież takie branże, które w danym momencie przeżywają kryzys albo są wypierane przez inne. Na przykład od 2009 roku kurczy się bankowość, podobnie jest choćby w telekomunikacji czy FMCG. To normalny cykl rynkowy, od zawsze jest tak, że powstają pewne branże, zatrudniają dużo ludzi, a potem się powoli wyczerpuje formuła ich rynku. A ludzie po wielu latach spędzonych w jednej firmie muszą z niej wyjść i rozpocząć nowe życie – mówi Goliński.
W przypadku wielu osób jest też tak, że po 10-15 latach w jednej firmie dochodzą do wniosku, że czas na coś nowego. Bo są wypaleni, znużeni, potrzebują czegoś innego. Decydują się więc na zmianę.
– Prawdziwy problem polega na tym, że taka zmiana powinna być poprzedzona bardzo intensywną pracą. Pracą związaną z budową dla siebie scenariuszy wyjścia. Owszem, są ludzie, którzy odchodzą, bo dostali inną ofertę. I świetnie, ale to jest mniejszość. Większość ludzi jest redukowanych albo wypychanych poza firmę czy branżę – mówi Piotr Goliński.
Przypomina, że to nie powinna być spontaniczna decyzja, ale proces. I trzeba zacząć go o wiele wcześniej zanim porzuci się dotychczasowe zajęcie.
– Na początku musisz zacząć od zbudowania sobie wyobrażenia o tym, co chcesz robić. Bywa to trudne, jeśli się siedzi wiele lat w jednej branży albo firmie. Trzeba też sobie zadać pytanie, jakie uniwersalne kompetencje się posiada. Co ktoś mógłby chcieć ode mnie kupić na rynku pracy? Jeśli po wielu latach odchodzisz i chcesz znaleźć pracę w tej samej branży, jest dużo prościej, bo masz kompetencje branżowe. Ale jeśli dokonujesz zmiany z myślą, że chcesz wyjść poza branżę, to musisz sobie zrobić bardzo solidną analizę tego, co tak naprawdę potrafisz – ostrzega Goliński.
Dodaje, że ludzie, którzy nie zbudowali sobie “networku” znajomych i scenariuszy na zmianę pracy, nie zadali sobie pytań co stanowi o tej kompetencji, którą dziś będą sprzedawać na rynku pracy, mają o wiele trudniej. Po prostu muszą tę lekcję odrobić.
Network. Co to jest?
Pod tym tajemniczym słowem kryje się sieć relacji, którą masz na szeroko rozumianym rynku. Optymalnie jest zacząć budowę tej sieci przed decyzją o odejściu. Ale zdarza się, że moment nie zależy od ciebie, bo sytuacja to ktoś z ciebie rezygnuje.
– W pierwszym kroku warto uderzyć do osób, które wcześniej wyszły poza branżę. Dowiedzieć się od nich, co jest ważne w ich firmach, które doświadczenia mieli fajne, a które nie, o których firmach zapomnieć, a które warto poznać lepiej. Trzeba skonfrontować się z rynkiem, ale pamiętać o tym, że jest się osobą szukającą pracy. Chodzić na konferencje branżowe, które wydają się interesujące. Przy okazji nauczysz się czegoś nowego. Musisz pomyśleć o tym, że w ramach zmiany trzeba czasem zrobić krok do tyłu, żeby wrócić na swój poziom. Na przykład osoba zarządzająca zespołem przechodzi na stanowisko niższe w strukturach i również gorzej wynagradzane. I dopiero po pewnym czasie i zdobyciu doświadczenia przechodzisz na następny poziom – kwituje Piotr Goliński.