Kardigan, czyli luźny rozpinany sweter, marki Manhattan osiągnął na aukcji cenę 334 tysięcy dolarów. Nabywcy nie przeszkodził fakt, że od 30 lat nie był prany, jest poplamiony i ma dziury wypalone papierosami. Czy to największy absurd rynku pamiątek? Czemu ludzie płacą miliony za rzeczy bez materialnej wartości?
Opis swetra Cobaina nie zachwycał. Materiał to mieszanka akrylu, moheru i lycry. Zapinany na 5 guzików, ale jednego brakuje. Dwie kieszenie zewnętrzne, dziury i przebarwienia. W zasadzie nie wiadomo, czemu w opisie mowa o przebarwianiach, skoro sweter Cobaina jest po prostu brudny i nie wiadomo, jaki kolor powinien mieć. Ale ten element jego garderoby stał się sławny po koncercie MTV Unplugged z listopada 1993 roku. Niedługo potem Kurt Cobaintargnął się na życie przy użyciu strzelby i dołączył do tzw. klubu 27. To gwiazdy rocka, które zmarły w wieku 27 lat.
Opłata za wyjątkowość
Skąd tak absurdalna cena za sweter Cobaina? 334 tysiące dolarów to ponad milion złotych, wydane na coś, co w zasadzie jest odpadem. W każdym razie w takim stanie nie trafiłoby nawet do lumpeksu. Sklepy typu "tani Armani" nie wykładają rzeczy, które nie są uprane. Dlaczego ktoś zapłacił milion zł za ten sweter?
– Pytanie jest zasadne, o ile rozszerzymy je na mnóstwo innych kategorii. Bo co kieruje na przykład ludźmi, którzy zbierają monety albo znaczki? Dla przeciętnego mieszkańca globu moneta ze źle wybitą datą jest co najwyżej ciekawa. Numizmatyk wie, że takich jest zaledwie kilka na świecie i są dla niego wyjątkowe. Płaci za tę wyjątkowość, bo ma taką pasję, bo sprawia mu to radość. Być może sam staje się przez to kimś w swoich oczach wyjątkowym. W swoim środowisku na pewno staje się celebrytą – mówi w rozmowie z INNPoland.pl socjolog Hubert Gieliński.
Nie wyklucza także motywu finansowego. Osoba, która wcześniej była właścicielem swetra Kurta Cobaina, przechowywała go jako lokatę kapitału. Niezależnie od tego, jak absurdalną lokatą może być stary i brudny sweter, najwyraźniej stanowi wartość dla dawnych fanów Nirvany oraz kolekcjonerów pamiątek.
Są i inne, dość niecodzienne pamiątki po gwiazdach. Osobom, które nie są kolekcjonerami stosunkowo łatwo pojąć, że pukiel włosów Elvisa Presley’a może być sporo wart. Podobnie jak sukienka Marilyn Monroe, którą podwiewało powietrze z metra w filmie “Słomiany wdowiec”. Kilka lat temu poszła na aukcji za 4,5 miliona dolarów.
– Oczywiście można to traktować jako nierozsądne czy nawet niemoralne wydawanie pieniędzy. Ale jak ktoś pieniądze ma, to może sobie za nie kupić co mu się żywnie podoba. Jedni będą inwestować w dzieła sztuki, inni w antyki, ktoś inny kupi sobie sukienkę Marylin Monroe – mówi Gieliński.
Mimo wszystko można doszukiwać się sensu w kupowaniu pamiątek z kategorii “dziwne”. Należą do nich chociażby zdjęcie rentgenowskie klatki piersiowej wspomnianej Marylin Monroe czy zęby Jacka Nicholsona. O tym, że faktycznie były to elementy uzębienia słynnego aktora świadczy fakt, że Nicholson był mocno oburzony faktem sprzedaży jego mleczaków i trzonowca. Kiedyś pod młotek poszła też guma do żucia, którą Britney Spears wypluła w jednym z hoteli w Londynie (14 tys. dol.) lub nadgryzione przez Justine'a Timberlake'a tosty (ponad 1 tys. dol.).
Kto jest najsłynniejszym Polakiem?
Warto też pamiętać, że zbieranie artefaktów po znanych ludziach może mieć podłoże religijne i w zasadzie wywodzi się ze średniowiecza. Wtedy mocno rozwinął się handel relikwiami, który w nieco zmienionej formie jest praktykowany do dziś.
– Spójrzmy, jak rozwinął się rynek pamiątek i relikwii po Janie Pawle II. Mnie osobiście zadziwia fakt, ile w Polsce jest fiolek z krwią papieża. W wielu parafiach znajdują się rzeczy, których używał - piuski, fragmenty ornatów. W zasadzie wszystko, co ma związek z Janem Pawłem II, jest uważane za cenną relikwię – zauważa Gieliński.
To fakt, relikwiami po papieżu Polaku zawiaduje najczęściej kard. Dziwisz, jego wieloletni sekretarz. Mimo zapisu w testamencie, nakazującemu spalić prywatne notatki papieża, Dziwisz drukuje je w książkach. A fiolkami z krwią i przedmiotami należącymi kiedyś do Jana Pawła II obdarowuje parafie oraz różne osoby. Taką fiolkę dostał nawet Robert Kubica po wypadku na rajdzie.
Najsłynniejszą relikwią po Janie Pawle II jest chyba ząb, wybity podczas reanimacji po zamachu w Rzymie w 1981 r. Relikwiarz z nim jest przechowywany w parafii Matki Bożej Fatimskiej w podwarszawskim Legionowie. Trudno orzec, czy ma jakąś wartość podlegającą wycenie.