Twitter, jeden z najbardziej popularnych serwisów społecznościowych na świecie, rezygnuje z wyświetlania reklam politycznych. Zdaniem szefa amerykańskiej spółki Jacka Dorseya „zasięg polityczny powinien być zdobyty, a nie kupiony”. A w czasach coraz bardziej zaawansowanej sztucznej inteligencji wiarygodność takich treści bywa wątpliwa.
Politycy ubóstwiają Twittera Polscy politycy kochają Twittera. Choć niektórzy złośliwie twierdzą, że platforma to swoiste kółko wzajemnej politycznej adoracji, w którym włodarze przerzucają się swoimi życiowymi mądrościami, to właśnie to medium społecznościowe traktowane jest jako narzędzie do kontaktu z polskimi wyborcami. Tam też "pierze się" najgorsze "brudy" i przerzuca wyzwiskami, bo niby w internecie można to robić bezkarnie.
Podobny scenariusz ma miejsce nie tylko w naszym kraju. Twitter to ulubiona platforma polityków do komunikacji z wyborcami na całym świecie. I choć najnowsza decyzja szefostwa medium społecznościowego raczej tego nie zmieni, to z pewnością niektórych dygnitarzy boleśnie zaboli. Chodzi o reklamy w świecie polityki, którym Twitter zdecydował się zamknąć drzwi.
Koniec politycznej, płatnej agitacji
Jak podaje szef Twittera, Jack Dorsey, polityczne reklamy w internecie są obecnie narażone na cały szereg zagrożeń. Dzisiejsza technologia jest na tyle zaawansowana, że potrafi optymalizować i dopasowywać przesyłane komunikaty do grup odbiorców, a nawet pojedynczego użytkownika. Poza tym „deef fake”, czyli fałszywe, podrobione treści, są tak wyrafinowane i tak bardzo przypominają prawdę, że łatwo o manipulację.
– Mimo że kampanie reklamowe w internecie są niesamowicie potężne i bardzo efektywne dla reklamodawców, ta potęga niesie ze sobą znamienne ryzyka w przypadku kampanii politycznych, gdzie reklamy mogą być użyte, by wpływać na głosy wyborców, a w efekcie na życia milionów ludzi – wyjaśnił Dorsey na swoim Twitterze.
Z tego powodu firma zdecydowała o zakończeniu wszelkiej płatnej kampanii politycznej na Twitterze na całym świecie. – Wierzymy, że zasięg polityczny powinien być zdobyty, a nie kupiony – wyjaśnił szef platformy.
Zmiany wejdą w życie już 22 listopada, jednak już tydzień wcześniej, tj. 15 listopada użytkownicy Twittera będą mogli przeczytać nowy regulamin reklamowy. W ten sposób firma chce dać czas swoim partnerom biznesowym na dostosowanie się do nowej polityki portalu.
Facebook nie będzie blokował
Decyzja szefostwa Twittera stoi w kontrze z ostatnimi doniesieniami od Facebooka. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Mark Zuckerberg zapewnił niedawno, że jego firma nie zrezygnuje z płatnych agitacji politycznych, nawet tych niekoniecznie wiarygodnych.
– Uważam, że ludzie sami powinni decydować, co jest wiarygodne, w co chcą wierzyć i na kogo głosować. Nie sądzę, że firmy technologiczne lub jakiekolwiek inne powinny w to ingerować – powiedział w wywiadzie dla Fox News.